Studencka Agencja Radiowa

Studencka Agencja Radiowa

65 lat

Mariusz Beyrowski


SAR by Bayerman…

Mariusz „Bayer” Beyrowski

 

Moje wspomnienia podzielę na dwa okresy: pierwszy lata 82-89, które pewnie lepiej opisaliby bardziej zasłużeni, oraz lata 89-96 kiedy to miałem zaszczyt być Redaktorem Naczelnym SAR.

„Złote lata 80-siąte….”

Kiedy rozpoczynałem studia na Wydziale Elektroniki w 1982 roku, największą atrakcją kulturalną, poza seansami kinowymi, był na pewno program SAR wydobywający się co wieczór z krzywo zawieszonego na ścianie akademickiego pokoju kołkoźnika. Rok później , wpadł jak bomba do naszego pokoju, Krzysztof „Ziutek” Ziętarski, który pełnił wtedy rolę łowcy talentów oraz szefa redakcji publicystyki i zapytał czy nie mamy ochoty pobawić się w radio. Bardzo wtedy naciskał, zachęcał, mamił aż w końcu postanowiliśmy z kolegą wybrać się na spotkanie redakcji publicystycznej. Ponieważ kolega „Ziutek” miał zawsze szalone pomysły tak się stało, iż już w następnym tygodniu prowadziłem, na żywo, swój pierwszy program radiowy. Trudno jest opisać uczucia, które towarzyszyły temu pierwszemu publicznemu wystąpieniu, na pewno jest to wielkie przeżycie. Jedno jest pewne, ten fakt zmienił całe moje późniejsze życie.

W tamtym okresie w SAR-ze pracowali ludzie, od których warto było uczyć się nie tylko sztuki radiowej. Były to bez wątpienia duże osobowości, których wpływ wywarł piętno na wielu studentów, którzy przewinęli się wtedy przez radio. Na mnie największe wrażenie zrobili:

  • Rysiu „Śledź” Ślesiński – Z-ca Red. Nacz. ds. Programowych, doskonały publicysta, wielki guru języka, Największy Autorytet Kolegium SAR, obecnie jeden z szefów firmy INTEL POLSKA.
  • Waldek Płocharski – Redaktor Naczelny, człowiek, który nauczył nasze pokolenie zasad demokracji oraz politycznego sposobu załatwiania sporów.
  • Maciek Linke – Dyrektor Taśmoteki, ostatni który panował nad zbiorami archiwalnymi SAR, doskonały realizator, zawsze skory do pomocy.
  • Krzysiu Pietkiewicz – Z-ca Red. Nacz. Ds. Realizacji, klasyczny inżynier, swoją postawą i „sarkastycznym” poczuciem humoru, przypominał nam, na jakiej uczelni studiujemy – że zabawa w redaktorów – humanistów nie zwalnia nas z obowiązku inżynierskiego sposobu myślenia.
  • Władek „Majster” Ciesielski – Główny Inżynier Agencji, człowiek, który skutecznie reanimował studyjny sprzęt z lat 50 i 60 tak aby program SAR mógł być realizowany.

Nie sposób (dziury w pamięci) wymienić wszystkich, którzy wtedy tworzyli i wspomagali SAR, jednak kilka osób należy wymienić. Największe rozeznanie w kulturze studenckiej posiadali Jasiu Strześniewski (później prezydent miasta Torunia) oraz Iwona Pietryka. Z najlepszych realizatorów dźwięku pamiętam Witka Planutisa i Witka Bociąga. Najlepszy głos radiowy tamtego okresu to bezsprzecznie Piotr Mielczarek. Na wszystkich oficjalnych i nieoficjalnych imprezach wspomagali nas wtedy Krzysiu Nowicki, Henryk Trzepacz, Piotr „Janosik” Jagielski, Ela „Ciotka” Pietkiewicz oraz Waldek Piotrewicz.

Lata 80-siąte, to okres podlizywania się organizacji studenckich (SZSP) studenckim rozgłośniom radiowym. Miło to jeden pozytywny wpływ na działalność tych drugich. Były pieniądze na różną działalność ogólnopolską studenckich rozgłośni. Raz w roku odbywał się Ogólnopolski Przegląd Studenckiej Twórczości Radiowej „Przestwóra” (najczęściej w Szczecinie), dwa razy w roku organizowane były Giełdy Studenckich Audycji Radiowych, zawsze w innym ośrodku akademickim, kilka razy w roku były organizowane szkolenia dla dziennikarzy studenckich prowadzone przez zawodowych dziennikarzy radiowych. Szkolenia i Giełdy pozwoliły mi poznać wszystkie akademickie stacje radiowe, które były wtedy w praktycznie każdym ośrodku akademickim (w niektórych nawet kilka – tam gdzie było kilka uczelni). Giełdy audycji polegały na zakupie (wymianie) audycji w różnych kategoriach (publicystyka, rozrywka, audycje muzyczne, literackie itp.) pomiędzy ośrodkami, jednocześnie na podstawie popularności zakupowanych audycji, określany był nieoficjalny ranking rozgłośni. Giełdy dawały także możliwość poznania wielu ciekawych ludzi, były okazją do wymiany doświadczeń. SAR, za moich czasów, organizował jedną z giełd i muszę przyznać, iż było to ogromne wyzwanie dla naszego całego zespołu. Poniekąd specjalnie na okazję tej giełdy Irek Pliszka projektuje nowy znak SAR, który był wykorzystywany na wszystkich oficjalnych papierach aż do 1996 roku.

Natomiast „Przestwóra” miała znaczenie prestiżowe. Audycje z całego roku były oceniane w różnych kategoriach przez zawodowych dziennikarzy. Nagrodami były pamiątkowe medale oraz emisja audycji na antenie ogólnopolskiego radia, co wtedy było nie lada nobilitacją dla autorów jak i dla radia studenckiego. SAR często zdobywał czołowe miejsca w różnych kategoriach audycji. Jednak należy pamiętać, iż były to jeszcze czasy jedynie słusznej władzy i nie obchodziło się bez gorzkich pigułek – audycja Tomka Piliszczuka i moja o strajkach studenckich, która zdobyła nagrodę w kategorii publicystyki, nie została wyemitowana w ogólnopolskim radiu, oficjalnie werdykt jury rozpoczynał się od drugiego miejsca…

W tamtych czasach, SAR pomimo archaicznego sprzętu realizował także nagrania muzyczne i to nie tylko związane z kulturą studencką. W dużym studio realizowały swoje pierwsze nagrania (dema), różnej maści zespoły, np. KOMBI, BIELIZNA, CYTRUS i wiele innych. Wielu młodych ludzi ten fakt pewnie dziwi, ale wtedy sprzętem do nagrań dysponowały praktycznie tylko państwowe stacje radiowe i … rozgłośnie studenckie.

Niestety w połowie lat 80-tych wyraźnie zaczął się zaznaczać spadek zainteresowania studentów radiem studenckim. Pomimo dużych starań Waldka Płocharskiego coraz mniej studentów chciało zarówno pracować jak i słuchać SAR-u. Mono głośniczek wiszący w akademickim pokoju przestał być konkurencją dla sprzętu Hi-Fi, który coraz częściej posiadali studenci. Także archaiczny sprzęt w studiach SAR raczej odstraszał niż przyciągał potencjalnych redaktorów i realizatorów. Z przykrością stwierdzam, iż był to czas różnej maści pasożytów, którzy przychodzili do SAR tylko dlatego, iż mieliśmy własną pulę pokoi w akademiku lub by przegrać na własne taśmy co ciekawsze zasoby taśmoteki czyniąc w niej przy okazji duży bałagan.

Byłbym jednak niesprawiedliwy, gdybym nie wymienił kilku osób, które w tym ostatnim okresie pojawiły się lub pracowały jeszcze w SAR-ze i wywarły swój pozytywny wpływ na Agencję. Byli to między innymi Igor Garnik (później Radio PLUS), Asia Pacana, Wojtek Szalkiewicz (później rzecznik prasowy Prezydenta Miasta Olsztyna), Jacek Naliwajek (obecnie Radio Gdańsk), Artur Dyro i Piotr Mróz (założyciele firmy Young Digital Poland), Marek Iwanowski, Radek Białek, Józek Kisielewski, Artur Bogoryja-Zakrzewski, Heniu Pielesiak, Darek Małkowski, Piotr Cholcha. Część z tych osób właśnie kończyła studia i swoją przygodę z SAR, a część rozpoczynała ze mną kolejny etap historii SAR.

W 1989 roku obroniłem dyplom i wspólnie z gronem kilkunastu SAR-owskich niedobitków i kilku przyjaciół przejąłem kierownictwo nad Studencką Agencję Radiową – zostałem Redaktorem Naczelnym SAR.

„Wzloty i upadki”

Było nas trzech – Maciek Gorzoń (obecnie dyr. Techniczny Radia TREFL), Kaziu Lichota i ja. Razem kończyliśmy studia i razem rozpoczęliśmy pracę na Politechnice Gdańskiej a konkretnie w SAR-ze. Maciek przejął etat po „Majstrze” Głównego Inżyniera Agencji, Kaziu był konserwatorem sieci SAR no i ja Red. Nacz.. Pierwszy rok naszej działalności to były głównie próby unowocześnienia agencji. Tylko próby, gdyż pomimo wygenerowania tony papieru nie przyniosły rezultatu (w tamtym okresie koledzy nazwali mnie „generatorem kwitów”). Jednak były też pozytywne aspekty generacji papieru – odnowiliśmy SAR-owskie kontakty z Wojciechem Wójciakiem, Witkiem Godzwonem i Henrykiem Trzepaczem. To właśnie ta ekipa przy niebagatelnej pomocy Franka Warchoła (ówczesnego Kierownika Osiedla Studenckiego) rozpoczęła kompletną przebudowę SAR. Mieliśmy wtedy dwa podstawowe cele: unowocześnienie studiów, oraz zmianę nośnika sygnału radiowego. Pierwsze zadanie to wymiana archiwalnego sprzętu mono na w miarę nowoczesny sprzęt stereo. Drugie, to zmiana sposobu emisji – najlepiej na emisję w eter, lecz w pierwszym okresie najprawdopodobniejszą była emisja w sieć kablową. Oba zadania realizowaliśmy równolegle. Rozpoczęliśmy starania aby pozyskać stereofoniczny sprzęt radiowy do studiów SAR i w tym czasie okablowaliśmy całe osiedle studenckie pod telewizję kablową. Wtedy wielkim marzeniem Franka Warchoła było przekształcenie SAR w SARTV czyli agencję radiowo telewizyjną, jednak ja pozostawałem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu – brakowało sprzętu radiowego i ludzi do organizacji radia a co dopiero telewizji. Telewizyjna sieć kablowa była dobrym nośnikiem do rozpowszechniania audycji radiowych stereo i to wtedy był dla mnie plan minimum. Równolegle z kablowaniem osiedla rozpoczęliśmy poszukiwania i zakupy studyjnego sprzętu stereo. I tak 24 śladową konsoletę realizatorską odkupiliśmy od Teatru Muzycznego w Gdyni. Trzy stereofoniczne magnetofony studyjne MECHLABOR przywieźliśmy z Radia Lublin, trzy kolejne z TV Gdańsk. Z radia Gdańsk wyciągnęliśmy kilka magnetofonów reporterskich. W trakcie tych poszukiwań okazało się, że stara reżysernia jest za mała aby pomieścić cały ten nowy sprzęt. Musieliśmy rozpocząć przebudowę pomieszczeń SAR. W tym czasie program był emitowany tylko z małego (emisyjnego) studia natomiast Reżysernia, duże Studio, Taśmoteka przeszły kompletną przebudowę. Reżysernia powiększyła się ponad dwukrotnie, Taśmoteka otrzymała nowe, metalowe regały i w końcu komputer do ewidencji zasobów. Dwukrotnie powiększyliśmy pomieszczenia Warsztatu i w końcu przejęliśmy pomieszczenia pod SARem na poziomie 300 w DS. 6.

Ostatecznie, w maju 1992 roku studenci mieszkający w akademikach PG, mieli telewizję satelitarną i stereofoniczny program SAR. Oficjalnie inauguracja pierwszego programu emitowanego w systemie stereo odbyła się w trakcie dni politechniki, były to jednocześnie, bardzo skromne obchody 35-lecia SAR. Skromne, gdyż na organizację hucznych obchodów zabrakło już i pieniędzy i energii – cały zespół był wykończony po przebudowie agencji.

W tym miejscu muszę przytoczyć jeszcze kilka faktów, które miały miejsce w tamtym okresie. Przełom lat 80/90 to czasy wielkich zmian i politycznych i społecznych. Po pierwszych, wolnych wyborach, mieliśmy nadzieję, iż uda się w końcu zrealizować marzenie wielu pokoleń SAR-owców – emisję programu w eter. Praktycznie od 1990 roku Władze Politechniki występowały o zgodę na emisję programu. W tym samym czasie, o podobną zgodę występował Zarząd Gdańskiej „Solidarności”, który miał własną agencję radiową RAS (Radiowa Agencja Solidarność, odwrotność SAR, gdyż tworzyli go byli SAR-owcy). Programy tej ostatniej były realizowane w SAR-ze i emitowane na antenie Radia Gdańsk. Postanowiliśmy połączyć siły w staraniach o koncesję radiową. Tak w 1991 roku powstało Radio ARnet, którego nazwa nawiązywała do połączenia dwóch agencji – A -agencja R -radiowa (cześć wspólna SAR I RAS) oraz net -w znaczeniu połączenie. Pierwszą przymiarkę do znaku graficznego Radia ARnet zrobił Irek Pliszka, a później poprawił go sopocki grafik Jacek Śmiejan. Do czasu otrzymania koncesji znak był wzbogacony o element pirackiej flagi. Właścicielami Radia ARnet byli Politechnika Gdańska, Zarząd Regionu NSZZ „Solidarność” i spółka PRZEKAZ (właściciel Dziennika Bałtyckiego). Głównym założeniem było uruchomienie radia „koledżowego” czyli stacji dla młodzieży (nie tylko studentów) z elementami komercji. Linia podziału programu wynikała z tradycji SAR i RAS. W ciągu dnia miał być to program komercyjny, natomiast wieczory i noce należały do SAR. Ponadto PG miała zagwarantowany czas na prezentację swoich osiągnięć naukowych, reklamę kierunków studiów itp.. Program Radia ARnet, oparty na tych założeniach, ruszył 1 sierpnia 1992 roku i była to pierwsza niezależna stacja radiowa w Gdańsku, choć w tamtych czasie jeszcze piracka (nie było jeszcze ustawy o Radiofonii i Telewizji). Program był emitowany za pomocą 100W nadajnika umieszczonego na DS. 8. Szybko trzeba było skorygować podstawowe założenia programowe. Większość doświadczonych SAR-owców rozpoczęło pracę w programie komercyjnym, przenieśli, co prawda dobre tradycje do swoich audycji, ale jednocześnie czysto akademicki program, realizowany głównie w oparciu o młody narybek stracił poziom. I pomimo to, iż zmieniła się też kultura studencka (skomercjalizowała się – nie różniła się od kultury innych środowisk młodzieżowych) to nadal istniała potrzeba realizowania chociażby audycji publicystycznych dotyczących środowiska akademickiego. Komercjalizacja kultury studenckiej pozwoliła co prawda na przejęcie akademickich słuchaczy przez audycje Radia ARnet, ale nie byliśmy z tego faktu do końca zadowoleni. Trzeba jednak przyznać, iż pomimo dużych bloków komercyjnych, udało się utrzymać młody wiek statystycznego słuchacza. Na ten fakt zapracowaliśmy niekonwencjonalnymi pomysłami oraz paroma bezsprzecznymi indywidualnościami radiowymi. Przytoczę dwa przykłady: W 1992 roku przejęliśmy w DS. 6 klub studencki „Schronik”, który po remoncie przekształcił się w ARnet Klub. Mieliśmy tam zainstalowane bezpośrednie łącza audio oraz kamerowe, co pozwalało na realizację audycji na żywo z bezpośrednim udziałem słuchaczy. Realizowaliśmy tam różne formy radiowe od społeczno politycznych audycji przedwyborczych, do akademickich trybun radiowych z udziałem rektorów i przedstawicieli Parlamentu studenckiego. Jednak jeden pomysł SAR-owski okazał się hitem. Była to prywatka z Radiem ARnet, czyli klubowa dyskoteka transmitowana na żywo. W trakcie prywatki klub był zawsze pełny, a przed klubem zostawała spora grupa tych, co nie byli w stanie wejść do środka. Natomiast program bił wszelkie rekordy słuchalności w sobotni wieczór. Na bazarach w całej Polsce można było kupić pirackie kasety z nagraniami prywatkowej audycji. Wtedy po raz pierwszy konkurencyjne gdańskie stacje radiowe wpadły w popłoch i szybko pojawiły się w tych stacjach podobne sobotniowieczorne produkcje o nazwach typu „Imprezka z Radiem ESKA”. Przykład drugi, to bardzo specyficzne audycje Jarka Janiszewskiego absolwenta PG, leadera gdańskiego zespołu BIELIZNA. Audycja „120 minut złamanych organów” budziła oburzenie, zdziwienie i podziw oraz wprowadziła radio ARnet na łamy ogólnopolskiej prasy a to za sprawą pierwszej w Polsce transmisji na żywo ze… streaptis-u.

Niestety już w trakcie tworzenia ARnetu, zaszło kilka niekorzystnych dla SAR-owców faktów. Z PG odeszli najwięksi przyjaciele SAR: Wojciech Wójciak, Witek Godzwon i Franek Warchoł. Bez tych ludzi nigdy nie udałoby się emitować programu radia studenckiego na całe Trójmiasto, a nie mogli być nawet świadkami pierwszej, uroczystej emisji!

Druga niekorzystna zmiana to komercjalizacja życia studenckiego. SAR zawsze istniał dzięki pasji tworzących go ludzi. Nikt nie pytał o pieniądze, praca w SAR polegała na realizacji swoich pomysłów, kształtowaniu swojego charakteru, poszerzania technicznej wiedzy o element humanistyczne, czy po prostu zdobyciu zawodu realizatora czy dziennikarza. Niestety studenci, którzy zgłaszali się do SAR w latach 90-tych pytali głównie ile można zarobić na pracy w radiu. Ponadto skomercjalizował się Parlament Studencki, powstała dziwna fundacja, która miała zakusy przejęcia SAR do komercyjnych przedsięwzięć. Nieopatrznie rozpoczęliśmy walkę z fundacją, w efekcie czego po raz pierwszy od wielu lat Parlament Studencki PG wystosował wniosek do władz uczelni o likwidację SAR. Jednak to fundacja okazała się wielkim niewypałem i wkrótce władze uczelni zlikwidowały… fundację. Niestety wniosek o likwidację SAR pozostał. Pozostał też niesmak władz uczelni do różnej, pozauczelnianej działalności, co bezpośrednio dotknęło także Radia ARnet i SAR-u. Od 1994 roku władze PG już ostatecznie rozważały wyjście z Radia ARnet. Tymczasem emisja magazynu studenckiego SAR, ze względu na brak pracowników, stopniowo malała. I tak na początku program SAR był emitowany codziennie w godzinach od 20.00 do 22.00, by w końcu ograniczyć się do jednej emisji tygodniowo. Aczkolwiek magazyn ten był emitowany także po przeprowadzce Radia ARnet z DS. 6 do studia na ul. Beniowskiego. W tych latach przez SAR przewinęli się miedzy innymi: Gosia Kostanecka Motyl (obecnie TV Gdańsk), Robert Kantereit (później Radio Gdańsk), Paweł Luciński, Sławek Walkowski. Co ciekawe w latach 90, SAR tworzyli głównie studenci Uniwersytetu Gdańskiego. Stąd powstała koncepcja przekształcenia SAR PG w agendę ogólnouczelnianą, która niestety nigdy nie została zrealizowana – żaden z 7 rektorów gdańskich uczelni nawet nie odpowiedział na przygotowaną propozycję! Moim zdaniem szkoda, iż rektorzy zrezygnowali z tej koncepcji, gdyż wkrótce potem pozostali właściciele Radia ARnet, postanowili pozbyć się udziałów i mogła być to okazja do przejęcia radia przez kilka uczelni, które razem mogłyby sobie poradzić z utrzymaniem radia dla młodzieży.

Ostatecznie wyprowadzka w styczniu 1996 roku, z DS. 6, skończyła się likwidacją większości, z takim poświęceniem zdobytego sprzętu, spakowaniem archiwum do kartonów i zmagazynowaniem tych resztek w jakieś piwnicy Osiedla Studenckiego. Od lutego tegoż roku przestałem być pracownikiem Politechniki Gdańskiej – Redaktorem Naczelnym SAR, jednak jeszcze przez rok podejmowałem działania, aby utrzymać program SAR w ramach Radia ARnet, niestety bezskutecznie. To także jeden z głównych powodów, dla których na początku 1997 roku zrezygnowałem z funkcji Dyrektora Generalnego Radia ARnet, gdyż dla mnie obie te instytucje były nierozerwalnie związane – nie mogło być Radia ARnet bez SAR-u – co kilka lat później stało rzeczywistym faktem (po zmianie właścicieli Radio ARnet zmieniło nazwę na ESKA TRÓJMIASTO).

Idei radia studenckiego (młodzieżowego) poświęciłem 15 lat z mojego życia i nie żałuję. Szkoda tylko, że z różnych przyczyn nie udało się kontynuować dobrych tradycji tego kawałka kultury studenckiej. Za kilka, kilkanaście lat studenci sami zauważą dziurę w żakowskim życiu i postanowią założyć radio studenckie tak jak ich poprzednicy w 1957 roku. Niestety będą musieli zaczynać wszystko od początku…

 

Mariusz „Bayer” Beyrowski

P.S. Bardzo przepraszam wiele osób, które powinienem przywołać w swoich wspomnieniach, jednak za sprawą sklerozy pamiętam tylko twarze a nie pamiętam nazwisk. Wybaczcie!