Studencka Agencja Radiowa

Studencka Agencja Radiowa

65 lat

Piotr Namysł


FELIETON AKTUALNY

Przyjemnie jest zanurzyć się na powrót w lata studiów. To także lata młodości, których nieodparty urok dziś, w moim przypadku po 32 latach od dyplomu, mogę dopiero w pełni docenić.

Sięgnąłem więc po kiedyś zieloną, a dziś spłowiałą, wiązaną teczkę z napisem Studencka Agencja Radiowa, w której, jak się okazało, mam cały szereg swoich felietonów. Szły w SARze co tydzień, bodajże w środy, pod wspólnym tytułem „Felieton Aktualny”. Zachowałem oryginalne rękopisy, z poprawkami i skreśleniami, jako widomy ślad rzetelnej pracy nad tekstem. Są też korekty i uwagi kreślone nie moim charakterem pisma. Ale mam także teksty w formie maszynopisów. To były te teksty, które urodziły się wcześniej niż pół godziny przed emisją i zdążono je przepisać. Ważne jest jednak co innego, a mianowicie to, że za tymi przepisanymi tekstami chowają się postacie naszych Pań maszynistek, nie pomnę już dziś przez kogo znakomicie dobieranych, ale na pewno raczej nie na podstawie umiejętności pisania na maszynie.

No cóż! Ważna jednak jest treść a nie forma tekstów i trzeba tutaj powiedzieć niestety, że zawarte treści są miałkie z perspektywy czasu, głównie tyczące spraw bytowych, relacji pomiędzy bracią studencką a otaczającą nas rzeczywistością. Jedyny plus to pewnie ich aktualność – zgodnie z tytułem. No, ale przecież nie miały to być teksty filozoficzne. Parę ciekawszych felietonów znalazło się na temat studenckich premier teatralnych, Dni Żaka, Juwenaliów.

Ale jest i jeden felieton, a którym nie pamiętałem. Otóż w 1966 roku odbył się w ramach Jesiennych Dni Żaka „Kongres Wizjonerów” i na tej bazie napisałem felieton o Politechnice roku 2000. Wtedy to było za 34 lata czyli nigdy. Czytając to dzisiaj, stwierdzam, że moja ówczesna futurologia nie grzeszyła fantazją, dzień dzisiejszy jest ze wszech miar bogatszy w osiągnięcia i możliwości, a obecna tzw. rzeczywistość – niewyobrażalnie inna. I to jest pocieszająca i bardzo optymistyczna konstatacja. Jeśli jest w SARze jakieś archiwum akt dawnych, oryginał tego felietonu niniejszym tam przekazuję, nie dlatego, że jest tak dobry, ale że jest świadectwem tamtych czasów.

Czym był SAR dla SARowców?

Jako Miejsce – azylem, do którego można było wpaść zawsze, o każdej porze dnia i nocy. Zwłaszcza w nocy. Jeżeli drzwi nie były otwarte, nie znaczyło to wcale, że SAR był pusty, ale to przypadki szczególne.

Jako instytucja – był czymś elitarnym na tyle, że warto było tam pracować, ale także czymś, za co można było się schować. Jednak przez całą swą rangę wymagał i uczył dyscypliny oraz odpowiedzialności.

Jako Organizacja – dawał poczucie miejsca i celu dla którego był powołany.

Wreszcie jako interdyscyplinarna, maleńka społeczność studentów – znakomicie umożliwiał przepływy informacji w ramach Uczelni, ujawniał specyfikę wydziałów, tworzył przyjaźnie poza grupą kierunkową.

A czym był SAR dla mnie?

Przede wszystkim – szkołą; szkołą tego wszystkiego o czym mówiłem przed chwilą, ale także pierwszym moim spotkaniem z bezmiarem absolutu reprezentowanym wówczas w moich oczach przez urządzenie zwane krosownicą. Mogę dziś przyznać, że swobodnie manewrujący tymi przełącznikami koledzy wzbudzali mój niemały zachwyt. Spędziłem w SARze sporo czasu – na dyskusjach, przygotowywaniu i przesłuchiwaniu audycji, także na piciu piwa z klosza przyniesionego od Brudasa. Wszystko to było wtedy dostatecznie ważne.

 

SAR to był nasz, ale i my byliśmy SARem. Przy okazji jubileuszu możemy tego nawzajem sobie pogratulować. Zatem gratuluje i dziękuję!

Z tamtych lat pozostała mi łatwość pisania. Nie współpracuję z radiem, ale pisuje od czasu do czasu niewielkie teksty, przeważnie o charakterze zawodowym. Myślę, że z SAR-u wyniosłem także odpowiedzialność za słowo, czego dowodem jest ten felieton, krótszy o dwie trzecie od ówczesnych. Niestety, wyniosłem też szacunek i wiarę w słowo, co w dzisiejszej dobie, nie nazywania rzeczy po imieniu, nie jest najlepszym kapitałem.

 

Piotr Namysł

Studencka Agencja Radiowa: Redakcja Społeczna

/były Redaktor, obecnie w spoczynku, pisane w Poznaniu, w dniach 21 – 28 września 2000 roku/