Studencka Agencja Radiowa

Studencka Agencja Radiowa

65 lat

Ryszard Ślesiński


SAR   forever !

czyli

SAR-owcy, programy, atmosfera, i coś więcej …

  

Wspomnienia  Ryszarda “Śledzia” Ślesińskiego

 

          Wchodzi „Świr” do studia

          I cały truchleje

          Z głowy Piotrewicza

          Posoka się leje

          Wybiegł „Świr” ze studia

          Dopaść telefonu

          A tu „Kacper” niesie

          Tonę dewetonu …

          Hej hola hola

          SAR-owska dola

          Hej wiśta wiśta

          Sami chcieliśta!

               Autor:  Jacek Tomaszewski, na nutę „Rolnicza dola” Wałów Jagielońskich

 

Wierszyk jak wyżej, który posłużył za swego rodzaju motto mojej opowieści, oparty jest na autentycznych scenkach z życia Studenckiej Agencji Radiowej, życia, kóre toczyło się przez wiele lat bardzo intensywnie, w bardzo specyficznej, niezapomnianej atmosferze.

Ale jak to w tym SAR-ze było? Co to za ludzie, którzy tworzyli Studencką Agencję Radiową? Jak powstawał program SAR?

Takie pytania, ale w czasie teraźniejszym, zadawałem sobie jako student Wydziału Elektroniki PG, mieszkaniec DS 5 i słuchacz SAR. Aby choć trochę zaspokoić swoją ciekawość, jesienią 1979 roku skierowałem swoje kroki do siedziby Agencji w DS 6 „Szesnastce”.

Miłe miłego początki

A tak konkretnie, to do SAR-u sprowadzili mnie moi dwaj wieloletni koledzy i przyjaciele (jeszcze z liceum i podstawówki): Jurek „Kacper” Kasprzyszak i  Rysiek „Podpór” Podpora, którzy już wtedy, w 1979 roku, byli SAR-owcami pełną gębą. Pamiętam, że wtedy pierwszy raz w moim życiu zobaczyłem prawdziwe studio radiowe i grono ludzi zabieganych przy tworzeniu prawdziwego programu radiowego, a przy tym poruszających się tak swobodnie, jakby był to ich wyuczony zawód. Wywarło to na mnie tak duże wrażenie, że w duchu postanowiłem im dorównać. Byłem jednak pewien obaw, jak taki żółtodziób jak ja zostanie potraktowany przez takich profesjonalistów z, bądź co bądź, poważanej i cenionej instytucji jakim był wtedy SAR. Moje obawy okazały się płonne.

„Kacper” rozkręcał wtedy rozrywkowe Programy Nocne, emitowane w piątkowe noce. A ja, jeszcze z czasów licealnych, miałem inklinacje do pisania i prezentowania tekstów rozrywkowych. Wpisując się w ówczesną tematykę tamtych audycji (m.in. Dziki Zachód, Horror, Italia itp.) rozpocząłem od prostych mini-słuchowisk (np. „Ballada o Johnnym Pilawce” czy cykl „Pan Thomas” (tworzony wspólnie z „Podporem”)), felietoników rozrywkowych i słuchowiska odcinkowego na podstawie książki s-f „Aspazja”.  Całym tym przedsięwzięciem rozrywkowym dyrygował „Kacper”, jak zwykle tryskający energią i pomysłami, co między innymi sprawiało, że wielu młodych i starszych SAR-owców chętnie i  z zapałem angażowało się w tworzenie Programów Nocnych (emitowanych wtedy jeszcze nieregularnie). Wszyscy doskonale się bawili, a programy były pełne świeżego humoru i spontaniczności. Wkrótce zacząłem je współredagować i nawet współprowadzić. W sumie wychodziło to chyba całkiem nieźle, a SAR powoli, krok po kroku zaczął – jak ten wir – wciągać mnie bezpowrotnie, jak się okazało na kolejnych 10 lat…

Z tego początkowego okresu nie zapomnę pierwszej „Choinki” SAR-owskiej w jakiej brałem udział. Odbyła się ona w dawnym klubie „Artema”, a jej motywem przewodnim był Dziki Zachód. Wszyscy SAR-owcy przyszli poubierani w kowbojskie stroje, a klub pełnił rolę saloon-u, z autentycznym barem i popisami strzeleckimi. Wtedy to po raz pierwszy, w niezapomnianej i niepowtarzalnej atmosferze, miałem okazję spotkać wszystkich „starych” i „młodych” SAR-owców w komplecie. Ta moja pierwsza „Choinka” ostatecznie przełamała pierwsze lody z mojej strony i w efekcie zaowocowała wieloletnimi znajomościami i przyjaźniami z wieloma SAR-owcami.

W tym czasie rozpoczęła się moja długa i owocna współpraca z Tomkiem „Zielsiem” Zielskim i  Jackiem „Jacentym” Tomaszewskim, oraz z Waldkiem Piotrewiczem i Iwoną „Papryką” Pietryką.

Pierwszą naszą wspólną „produkcją” z „Zielsiem” (zrealizowaną wiosną 1980 roku) były dwa wydania, reaktywowanego po latach, Radiowego Magazynu Elektroników, w formule magazynu rozrywkowego, z odcinkowym słuchowiskiem „Młody Elektronik”. Wśród wykonawców zadebiutowali wtedy w SAR-ze Małgosia „Matka” Wiśniewska-Podpora i Adam Kamiński.  Za namową i z pomocą Tomka zacząłem też wtedy prowadzić „popołudniówki” oraz –wspólnie z Tomkiem – programy wieczorne. Tomek zainspirował też mnie do zainteresowania się pracą reporterską i publicystyką, natomiast potrzeba skłoniła mnie do opanowania podstaw sztuki realizacji dźwięku i emisji programów. Wszystkie te umiejętności rozwijałem i doskonaliłem w miarę nabywania kolejnych doświadczeń, angażując się coraz bardziej w działalność – przede wszystkim – pionu programowego, ale również i pionu techniczego SAR.

W tym pierwszym okresie zetknąłem się z wieloma ówczesnymi świetnościami SAR-owskimi, ktore powoli kończyły już swoją regularną pracę w Agencji, a które wywarły wpływ na rozwój moich umiejętności i zainteresowań radiowych. Wśród nich chciałbym wymienić:

–         Andrzeja „Miela” Mielczarka – ówczesnego Redaktora Naczelnego, świetnego, rasowego radiowca i dziennikarza,

–         Ewę Grande – świetną publicystkę i reporterkę,

–         Elę „Ciotkę” Pietkiewicz – profesjonalistkę w fachu dziennikarskim, bardzo dobry „głos radiowy”, ostoję SAR-u,

–         Jurka Rosenthala – bardzo dobrego, perfekcyjnego, zawsze życzliwego i pogodnego realizatora,

–         Piotra „Janosika” Jagielskiego – podporę i duszę SAR-u, bardzo dobrego realizatora,  oraz jego żonę – Irenkę Wojton-Jagielską,

–         Krzysia „Magistra” Nowickiego i Madzię Hołuj-Nowicką – zgrany duet w SAR-ze jak i poza nim,

–         Krzysia Walczaka – świetnego realizatora, zawsze życzliwego, wiernego SAR-owca,

–         Henia Brochockiego – sprawnego i życzliwego realizatora,

–         Jasia „Pana Janka” Cegłę  i  Andrzeja Lamersa – zaprzysięgłych SAR-owców,

–         Bogusia Hausmana –  imponującego spokojem i pogodą ducha, oraz jego żonę – Marzenę,

–         Lilę Triebs-Kasperczyk – zawsze pełną humoru,

–         Janusza Mateję – ówczesnego kierownika Redakcji Literackiej.

Osobnym rozdziałem historii SAR-u był Waldek „Płochar” Płocharski, ówczesny zastępca Redaktora Naczelnego d/s Programowych, a od 1981 roku do 1988 roku Redaktor Naczelny. Z perspektywy lat śmiało mogę powiedzieć, że jego zaangażowanie, zapał i poświęcenie idei SAR i kultywowanie tradycji SAR, czym zarażał innych, pozwoliło przetrwać Agencji przez różne „burze dziejowe”, jako niezależnemu radiu studenckiemu.  Działalność Waldka  pośrednio zaowocowała też paroma pokoleniami entuzjastów, którzy SAR-u, jego idei i atmosfery nie zapomną do końca życia.

Niezapomniany przełom lat 1980 / 81

W sierpniu 1980 roku SAR nie zasypiał gruszek w popiele. Ekipa reporterska SAR z „Kacprem”i „Zielsiem” towarzyszyła strajkowi w Stoczni Gdańskiej, rejestrując te historyczne wydarzenia. Pokłosiem były relacje dziennikarskie i m.in. audycje archiwalne: „Sierpniowy ogród piosenki” oraz „O człowieku, ktory chciał zostać ‘gwiazdą’, czyli sprawa Ireneusza Leśniaka”.

Po sierpniu’80 wielu „młodych” jak i „starych” SAR-owców zaangażowało się osobiście w ruch „Solidarności”, ale chyba wszyscy przeszli instensywny, skrócony „kurs historii najnowszej” i w efekcie przeszli szybki proces obudzenia świadomości narodowej, demokratycznej i politycznej. Sprzyjało temu zaangażowanie się SAR-owców w działalność Biura Informacji Prasowej „Solidarność” (BIPS). Reporterzy BIPS-u część swoich audycji, nagrań i reportaży zgrywali w Agencji. Dzięki temu SAR-owcy byli cały czas na bieżąco z tym co się działo i emocjonalnie związali się z wydarzeniami z tych ekscytujących lat 1980/81.

Program Nocny = Rozrywka

Na jesieni 1980 roku przeprowadziłem się do pokoi SAR-owskich w akademiku DS 6 i z czasem rozpocząłem kierować Redakcją Programów Nocnych, która później przekształciła się w Redakcję Rozrywki.

Postawiłem sobie ambitny cel: Program Nocny w każdy piątek. Ponieważ jednak osoby poprzednio tworzace rozrywkę zaangażowały się w inne działania („Kacper” i „Zielsiu” zajęli się publicystyką, a „Podpór” zaczął kierować Redakcją Literacką), to byłem zmuszony rozejrzeć się za nowymi twarzami.
W ten sposób w SAR-ze pojawili się m.in. Boguś Pruszkowski, Mariusz „Chrzan” Chrzanowski, Zbyszek Pelcer i Marek Wegner.  Boguś zadebiutował jeszcze na wiosnę 1980 roku archiwalnym mini-słuchowiskiem „Dramat małżeński”. Potem był świetny archiwalny wiersz „Pan Magister” i zabawny, rozrywkowy „Magazyn sportowy”. W następnych latach Boguś wielokrotnie popisywał się różnymi celnymi formami rozrywkowymi. „Chrzan” natomiast wyspecjalizował się w bardzo dobrych słuchowiskach rozrywkowych, w większości adaptacjach, zrealizowanych w cyklu „Studio nonsensu i defektu”, z których najbardziej znane, to archiwalne: „Zbrodnia na Amfitrycie” i „Chłop żywemu nie przepuści”. Marek Wegner użyczał swojego świetnego głosu i zdolności aktorskich, natomiast o Zbyszku Pelcerze w dalszej części wspomnień.

Z kolei popisem Waldka Piotrewicza była powieść w odcinkach „Folwark Zwierzęcy”. W tym gorącym okresie powieść ta była czytana przez Waldka regularnie w Programach Nocnych pod tytułem „Bracia Zwierzęta”.

Pod koniec 1980 roku pojawiła się „nowa fala rozrywki”, cała grupa młodych osób eksplodujących nowymi, świeżymi pomysłami. W grupie tej byli między innymi Hubert Turkiewicz i Maciek Lange, a przewodził im Tadek „Piotr” Mielczarek, młodszy brat Andrzeja „Miela”. Po jakimś czasie pojawili się też Jacek „Sobiegraj” Sobieraj i Marek „Misiu” Grancowski, ale o nich w dalszej części wspomnień. „Nowa fala”, poprzez sprawnie realizowane, zabawne i oryginalne pomysły, wniosła nowy, ożywczy powiew w szeroko rozumianej rozrywce na antenie SAR.

Natomiast Piotr Mielczarek to cały, duży i znaczący rozdział w historii SAR-u lat 80-tych. Samorodny talent aktorski, dziennikarski i twórczy, znakomity głos radiowy, po protu doskonały radiowiec z krwi i kości. Nie było chyba znaczącej audycji, znaczącego programu w tym okresie bez takiego czy innego udziału Piotra. Jego wszystkich dokonań na antenie SAR-u nie dałoby się pewnie zliczyć. Wśród znaczących osiagnięć na niwie rozrywki należy na pewno wymienić jego świetne, autorskie, archiwalne słuchowiska: „Dom wariatów” i „Błahostka”, oraz pionierskie, odcinkowe słuchowisko onomatopeiczne „Jura”, stworzone wspólnie z „Sobiegrajem”.

Chyba największym przedsięwzięciem rozrywkowym przełomu lat 1980/81 były magazyny „Kornik”, autorstwa mojego i Tomka Zielskiego, ale które współtworzyło i w których występowało wielu ówczesnych SAR-owców z Jurkiem Kasprzyszakiem, Ryśkiem Podporą, Jackiem Tomaszewskim, Piotrem Mielczarkiem, Waldkiem Piotrewiczem, Andrzejem Mielczarkiem, Waldkiem Płocharskim, Bogusiem Pruszkowskim, Krzysiem Pietkiewiczem, Wojtkiem Nowickim, Jackiem Sobierajem i Jasiem Niemaszkiem na czele.

Pomysł „Kornika” zrodził się z potrzeby stworzenia aktualnego, „niezależnego” magazynu rozrywkowego, który w sposób żartobliwy, śmiało i bez ogródek komentowałby dziejące się wydarzenia, i który „nie miałby nic wspólnego ani z KOR-em, ani z NIK-iem innym”(co „redaktorzy nieodpowiedzialni” podkreślali na poczatku każdej audycji). Czołówka magazynu oparta była na czołówce ówczesnego Dziennika Telewizyjnego, co nie było przypadkowe, bo forma też zbliżona była do tej „ulubionej” (i nie tylko tej) audycji telewizyjnej.
Były więc reportaże z terenu (z obowiązkowym „odcinaniem się”), korespondencje z zagranicy, aktualne relacje „polityczne” („Zakręt”, „Ślepy zaułek”), wiadomości kulturalne („Podgaz”), kącik kulinarny („Słynne powroty”), oświatowy program wojskowy („Paramilitarium”), oraz prognoza pogody i bajeczka na dobranoc. Pamiętam, że w owym czasie eksplodowaliśmy wręcz nowymi pomysłami, które podsuwało intensywnie toczące się wokól życie, ale przyjęta dość ambitna formuła magazynu opóźniała znacząco realizację kolejnych wydań. Dlatego też, w latach 1980/81 powstało tylko pięć wydań „Kornika”, a ostatnie, szóste wydanie magazynu („Kornik od(g)rodzony”) powstało w roku 1988, na krótko przed kolejnym historycznym przełomem. Pomysły magazynu okazaly się na tyle nośne i oryginalne, że w innych studenckich studiach radiowych znaleźli się naśladowcy tej formy rozrywkowej (np. „KPN – Kwadrans Po Nieparzystej”, studia ze Sosnowca).

Ludzie z tamtych lat

Oczywiście przełom 1980/81, to nie tylko rozrywka, to przede wszystkim bieżąca, zaangażowana publicystyka na antenie SAR, również spore dokonania Redakcji Literackiej i Muzycznej, ale liczę, że inni napiszą o tych chlubnych rozdziałach z historii Studenckiej Agencji Radiowej. W każdym razie entuzjazm tamtych lat udzielał się wszystkim tworzącym z pasją program.

Z tego okresu chciałbym wspomnieć szczególnie kilka osób, które wtedy kończyły swoją przygodę z SAR-em:

–         Jurek „Kacper” Kasprzyszak – dusza towarzystwa, zawsze pełen energii i nowych pomysłów, siła napędowa wielu przedsięwzięć SAR-owskich przede wszystkim na niwie publicystyki i rozrywki, animator i pierwszy kierownik Redakcji Programów Nocnych,

–         Zbyszek „Świr” Świrkowicz – Redaktor Naczelny w latach 1980-81, imponujący spokojem i opanowaniem, pozwalający SAR-owcom
realizować własne pomysły, zawsze wychodził z założenia, że człowieka powinno się cenić za uczciwą pracę i zaangażowanie, sam stosował te maksymy m.in. angażując się osobiście w prace nad remontem pomieszczeń SAR w tym okresie,

–         Wojtek „Nowak” Nowicki – jeden z najbardziej aktywnych SAR-owców tego okresu, omnibus: dobry dziennikarz i dobry realizator,

–         Kasia Brodziak-Nowicka – bardzo aktywna w działkach: literackiej i publicystycznej,

–         Jurek Greczka – ówczesny Dyrektor Taśmoteki SAR, twórca cyklu audycji prezentujących muzykę klasyczną,

–         Tomek Jakubowski – sprawny i zawsze życzliwy realizator.

„Wojna” i okres „powojenny”

            Po prostu stańmy przed światem

Powiedzmy kto jest nam bratem

Kto patriotą, kto wrogiem

Kto będzie bał się przed Bogiem

          Po prostu weźmy co nasze

Zostawmy wszystko co Wasze

Stańmy na swoim, bez trwogi

Nie zawracajmy z tej drogi

Po prostu podnieśmy głowę

Przecież nam nie jest to nowe

Krzyknijmy raz prawdę, śmiało

Wszystko to co nas bolało

Po prostu nie myślmy o tym

Że ktoś w pewnym dniu „złotym”

Zrzuci nas z tamy czy z mostu

Za słowa, myśli, po prostu …

Autor:  R  Ślesiński, z audycji „Prawo do krytyki”, 1985 r.

 

Strofy te, chyba przynajmniej częściowo, oddają nastroje i odczucia, które towarzyszyły nam w tych trudnych, „wojennych” latach, gdy wielu ludzi doświadczyło na własnej skórze czym może być system, który wytoczył wojnę polskim dążeniom wolnościowym i który m.in. „wyprodukował” morderców księdza Popiełuszki.
Wprowadzenie stanu wojennego, również na SAR-owców, spadło jak grom z jasnego nieba. Wszyscy byliśmy przygnębieni i wręcz zdruzgotani. Przymusowa przerwa w emisji programów trwała około dwóch miesięcy, tak więc mieliśmy trochę czasu, aby otrząsnąć się z tego pierwszego szoku. SAR wznowił nadawanie w końcu lutego 1982 roku, głównie dzięki usilnym staraniom Waldka Płocharskiego. Wszyscy musieliśmy błyskawicznie odnależć się w tej nowej, ponurej rzeczywistości, w kórej królowała cenzura i atmosfera zastraszenia represjami. Z perspektywy lat można powiedzieć, że SAR-wcy poraz kolejny  stanęli na wysokości zadania, angażując się zarówno w działalność „podziemną” jak i „nadziemną”. Oczywiście większość z nas zaangażowała się w działalność „nadziemną”, tworząc codzienny program SAR. W tych latach musieliśmy zmienić środki wyrazu jak i sposób wyrażania myśli i poglądów. Już nie można było mówić wprost, tak więc na porządku dziennym były aluzje, niedopowiedzenia i język „niewprost”. Prezentowaliśmy niezależna kulturę studencką, i nie tylko studencką, prezentowaliśmy własne zdanie. Suma sumarum, dzięki zaangażowaniu wszystkich SAR-owców, Studencka Agencja Radiowa przetrwała jako niezależne radio studenckie, i tak też była postrzegana w środowisku studenckim.

Atmosfera, która panowała wtedy w SAR-ze była swego rodzaju odskocznią od tego co się działo wokół, i pozwalała nam łatwiej znieść otaczająca ponurą rzeczywistość. Wyrazem tej specyficznej atmosfery „niezależności” były m.in. regularne „Choinki” SAR-owskie. Najbardziej zapadła mi w pamięci „Choinka wojenna” z początku maja 1982 roku. Pamiętam, że tradycyjny mecz w nogę, „programowi” kontra „techniczni”, odbył się na AOS-ie PG z „asystą” ZOMO-wców, którzy demonstrowali swoją siłę na ulicy Grunwaldzkiej w związku z pierwszo- i trzecio-majowymi „gonitwami”. A wieczorem, w klubie „Schronik” odbyła się „część artystyczna choinki wojennej”, z takimi konkurencjami na czasie jak: „wyrzucanie ‘generała’ ” (oczywiscie w kości) i żywymi szachami, w których „ZOMO-wcy”, pod kierunkiem WRON-y i L.Breżniewa walczyli ze „Stoczniowcami” kierowanymi m.in. przez L.Wałęsę, R.Regana i M.Thatcher….

Program Sobotni  i  nie tylko

Tworzenie i prezentowanie rozrywki w tych punurych latach nie było proste. Wymagało wiele taktu, wyobraźni i pomysłowości.

Kontynuowaliśmy nadawanie Programów Nocnych, w których królowały audycje muzyczno-rozrywkowe i słuchowiska rozrywkowe, o których w dalszej części wspomnień. Nie zabrakło też innych form rozrywkowych, takich jak autorskie magazyny rozrywkowo-muzyczne: „Korba Teatr Sanacji” i „Godzina bez sensu”, które tworzyłem przy wydatnej pomocy Jacka Sobieraja, Piotra Mielczarka i Waldka Piotrewicza.

Paradoksalnie, w tych trudnych czasach udało nam się rozszerzyć nadawanie programów SAR-owskich na sobotnie wieczory. Pomysłem na stonowaną, bardziej refleksyjną  rozrywkę, był regularny „Sobotni Wieczór Ze Studencką Agencją Radiową”, którego emisję rozpoczęliśmy 20 lutego 1982 roku, na inaugurację  programu SAR po przerwie „wojennej”. Początkowo były to programy o charakterze muzyczno-literacko-rozrywkowym, z powieścia w odcinkach (cykl „Lektura na sobotni wieczór” – bardzo dobre interpretacje Waldka Piotrewicza),  „Krótką Formą Literacką” (świetnie wykonywaną przez Karolinę „Czubatą” Malendę), oryginalnymi blokami słowno-muzycznymi Waldka „Winiarza” Winiarskiego, cykliczymi audycjami muzycznymi: „Nagrania Koncertowe” (niezapomniany Andrzej „Inżynier” Gorzeń jako lektor), „Epitafium” (bardzo dobra audycja „Misia” Grancowskiego i Sewera Walentynowicza o zespołach-legendach), „Dyskoteka bez biletu” (audycja Mirka Bielińskiego), „Płyty stare, nowe, najnowsze”,  oraz „Muzyką z jednej płyty”, „Płytą na życzenie” czy „Koncertem na telefon”.

W miarę upływu lat Programy Nocne emitowane były coraz rzadziej, natomiast „rosły w siłę” programy sobotnie, które zmieniły nieco charakter na bardziej rozrywkowy. Tradycja tych programów była kontynuowana przez następne pokolenie SAR-owców.

Moja osobista twórczość w tych latach zdryfowała z form stricte rozrywkowych, najpierw w kierunku form muzycznych (o tym dalej), a następnie w kierunku publicystyki i form literackich. Przejawem tej zmiany był m.in. cykl felietonów „Co tam widać w perspektywie” (na bieżąco komentujących ponurą rzeczywistość „powojenną”), archiwalne słuchowisko o zabarwieniu politycznym  „I znowu mija kolejny dzień”, czy też audycja literacko-muzyczna „Sny”.

Bestialskie morderstwo księdza Jerzego Popiełuszki w październiku 1984 roku i późniejszy proces morderców bardzo poruszyły również naszą społecznościa SAR-owską. Pokłosiem tych wydarzeń były m.in. moje audycje publicystyczno-literackie: archiwalna „Który skrzywdziłeś człowieka prostego” oraz „Prawo do krytyki” i „Moim zdaniem”.

Słuchowiska, słuchowiska …

Jedną z najtrudniejszych form radiowych jest słuchowisko. Wielu SAR-owców z sukcesem zmierzyło się z tą formą twórczości w tamtych latach, a szczególny „wysyp” dobrych słuchowisk miał miejsce w latach 1979-82.

A wszystko zaczęło się od największego w tamtych latach, ogromnego przedsięwzięcia w tej dziedzinie, w postaci kilkudziesięciu odcinków profesjonalnie zrealizowanego słuchowiska „Ostatnia noc w Ciudad Trujillo” w adaptacji i reżyserii Ryśka Podpory. Audycja ta była emitowana na przełomie lat 1979/80, przez kilka tygodni, codziennie w programach wieczornych SAR!  Nagrywając to słuchowisko, swojego fachu realizatorskiego nauczyli się błyskawicznie Krzysiek „Jolo” Pietkiewicz i Witek „Flakon” Planutis. Pamiętam, że w słuchowisku tym brała udział większość ówczesnych SAR-owców i kilka osób występujących gościnnie w SAR, a wśród nich Leszek Pankiewicz.

Pierwsza połowa lat 80-tych, to wręcz „złoty okres” w tworzeniu świetnych słuchowisk rozrywkowych na antenie SAR.

O twórczości Piotra Mielczarka (m.in. „Dom wariatów”, „Błahostka” i „Jura”) i Mariusza Chrzanowskiego (m.in. „Zbrodnia na Amfitrycie” i „Chłop żywemu nie przepuści”) już wspominałem..

 Jedno z najistotniejszych osiągnięć z tego okresu, to twórczość Zbyszka Pelcera – świetne słuchowiska na podstawie jego oryginalnych opowiadań science-fiction, które miałem zaszczyt współreżyserować.  Debiutem był „X116” zrealizowany na jesieni 1981 r. Kolejnym, zdecydowanie większym przedsięwzięciem była czteroodcinkowa, archiwalna „Spirala”. Trzy odcinki tej audycji zostały zrealizowane tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego, a czwarty odcinek wyemitowany został w lutym 1982 roku. Było to zabawne słuchowisko z wartką akcją, bardzo dobrze zrealizowane przez Witka Planutisa, z bardzo dobrymi rolami Jacka Tomaszewskiego, Piotra Mielczarka i Waldka Piotrewicza. Szczytowym osiągnięciem była archiwalna „Operacja Bisquit”- profesjonalne, wręcz perfekcyjne trzyodcinkowe słuchowisko, zrealizowane przez Witka Planutisa, Krzyśka Pietkiewicza i Marka „Krakusa” Krakowskiego , a wyemitowane na wiosnę 1982 roku. Wśród wykonawców wyróżnili się: Małgosia Wiśniewska-Podpora, Piotr Mielczarek, Rysiek Podpora, Andrzej Mielczarek, Waldek Piotrewicz i Jacek Tomaszewski.

Z kolei bardzo istotne osiągnięcie Redakcji Literackiej z tego samego okresu, to produkcja Małgosi „Matki” Wiśniewskiej-Podpory i Ryśka „Podpora” Podpory, w postaci trzyodcinkowego bardzo dobrego, archiwalnego słuchowiska „Mnich”, zrealizowanego przez Marka Krakowskiego, z Olą Dorosz, Jackiem Tomaszewskim i Piotrem Mielczarkiem w rolach głównych.

Osobny, znaczący rozdział w dziedzinie słuchowisk i audycji literackich z okresu lat 80-tych, to dokonania Jurka Balcerowicza. Cała twórczość Jurka to wręcz perfekcyjne, z pietyzmem i z pasją robione audycje w oryginalnym, specyficznym klimacie. Za scenariusze służyły jego bardzo dobre opracowania tekstów literackich lub jego oryginalne teksty napisane na podstawie faktów literackich i historycznych. Najbardziej zapadły mi w pamięci jego audycje: „Mona Liza”,  „Różnica między Sokratesem a mną.”, „Gauguin i Tahiti”, „Żywe wcielenie Amona” i „Cień nad Cajamarca”.  Oddzielny rozdział to bardzo dobre audycje Jurka o charakterze rozrywkowo-literackim, m.in. „Pani McWilliams i pioruny” i te, w których tworzeniu mialem zaszczyt brać udział: „Wywiud banalny, albo lichy artysta” oraz „Tak, ale czyż mogłaby tego dokonać maszyna parowa”.

Muzyczne „wariacje”

Prezentowanie muzyki w różnych formach i postaciach to chleb powszedni każdego radia. Oczywiście SAR zawsze wyróżniał się przede wszystkim nagrywaniem i prezentowaniem piosenek i wykonawców studenckich. Jednak i inne nurty i rodzaje muzyki nie były bynajmniej traktowane po macoszemu na antenie SAR. Chyba większość „programowców” stworzyła przynajmniej jedną audycję muzyczną w trakcie swej kariery w SAR. Ja równiez nie byłem w tym względzie wyjątkiem. Wręcz przeciwnie – prezentowanie i nagrywanie muzyki stało się w pewnym okresie wręcz moją pasją, którą zarazili mnie Jacek „Jacenty” Tomaszewski i Jacek „Sobiegraj” Sobieraj. Właśnie z niezapomnianą, ekscytującą współpracą z oboma Jackami wiążą się moje najlepsze wspomnienia i osiągnięcia w dziedzinie muzycznej.

Współpraca z „Jacentym” rozpoczęłą się w marcu 1981 roku, kiedy to przypadkowo obaj pojechaliśmy na „V Folk Blues Meeting” do Poznania. Festiwal ten odbywał się w czasie pamiętnych wydarzeń bydgoskich, co dodawało imprezie dodatkowego posmaku. W każdym razie atmosfera imprezy bluesowej wciągnęła nas całkowicie. Wtedy to „zaliczyliśmy” swoje pierwsze wywiady muzyczne, obaj z muzykami rozpoczynającymi wtedy swoje kariery:  Jacek ze Stanisławem Sojką, a ja z Martyną Jakubowicz. Pokłosiem tego wyjazdu była m.in. kopia taśmy z pierwszymi nagraniami studyjnymi Martyny Jakubowicz, co pozwoliło nam wylansować tę piosenkarkę w gdańskim środowisku studenckim i nie tylko (m.in. PR Gdańsk przegrało te utwory od SAR-u i prezentowało je na swojej antenie). Jednak naszą pierwszą , wspólną z „Jacentym”, produkcją muzyczną nie była audycja o bluesie, ale cykl audycji o ówczesnym nurcie polskiej muzyki „młodej generacji”. Audycje nosiły tytuł „Młoda Generacja” i prezentowały takie zespoły jak Maanam, Krzak, Porter Band i Exodus. Z kolei wkładem Jacka w  pierwsze programy sobotnie był jego autorski, bardzo dobry cykl audycji muzycznych pod tytułem: „Luis Armstrong na antenie SAR”. Na początku 1982 roku powóciliśmy do naszych wspólnych zainteresowań polska muzyką bluesową. Powstały wtedy pierwsze audycje z cyklu „Blues po polsku”, ze świetną czołówką w postaci mini-utworu bluesowego autorstwa i w wykonaniu Jacka. W tym czasie, będąc w Katowicach, przypadkowo zauważyłem plakat zapowiadający występ Tadeusza Nalepy na drugiej edycji festiwalu „Rawa Blues”. Zaintrygowani tym, postanowilismy się wybrać na tą imprezę na Śląsk, a dołączył do nas Witek „Flakon” Planutis, który miał zadbać o dokonanie nagrań. Skorzystaliśmy z gościnności i życzliwości Radia „Egida” Uniwersytetu Śląskiego (był to poczatek paroletniej współpracy i przyjaźni SAR z „Egidą”). Wyjazd ten okazał się strzałem w dziesiątkę. „Rawa Blues” okazała się festiwalem o niepowtarzalnej atmosferze, ze świetną muzyką bluesową wykonywaną przez polskich muzyków. Z wyprawy tej przywieźliśmy wywiady z polskimi bluesmanami i unikalne nagrania koncertowe. Zaowocowało to cyklem audycji: „Blues po polsku – Rawa Blues”, w ktorych zaprezentowaliśmy m.in. Tadeusza Nalepę, Ryszarda Skibińskiego („Kasa Chorych”), Leszka Windera („Krzak”) oraz braci Józefa i Jana Skrzeków. Dodatkowym efektem tej pierwszej eskapady było nawiązanie znajomości z paroma polskimi bluesmanami oraz zaszczepienie bakcyla bluesowego w SAR i na antenie SAR. Polski blues okazał się na tyle atrakcyjny, że na kolejne dwa festiwale „Rawa Blues” (III i IV edycja) wybrała się liczniejsza ekipa SAR-owców. Do Jacka, Witka i mnie dołączył Seweryn „Sewer” Walentynowicz (najwiekszy fan i znawca bluesa w SAR) oraz Marek „Misiu” Grancowski. Pokłosiem tych wyjazdów były znowu świetne nagrania koncertowe oraz kolejne audycje z cyklu „Blues po polsku – Rawa Blues” prezentujące m.in. grupy Dżem, Winder-Skibiński Supersession, Easy Rider, Nocna Zmiana Bluesa oraz Ireneusza Dudka, Jacka Skubikowskiego, Jasia „Kyksa” Skrzeka, Pawła Ostafila i Elżbietę Mielczarek. W 1983 roku, wkrótce po „III Rawie Blues”, zmarł Ryszard „Skiba” Skibiński, niezapomniany wirtuoz harmonijki. Na tym festiwalu udało nam się nagrać chyba ostatni wywiad radiowy ze „Skibą”. Na kanwie tego wywiadu i na bazie wspomnień  jego przyjaciół – muzyków bluesowych (wywiady nagrane na „IV Rawie Blues”), w maju 1984 roku  zrealizowaliśmy, wspólnie z „Jacentym”, archiwalną audycję  zatytułowaną „Dla Skiby” (wyróżnioną na konkursie audycji muzycznych we Wrocławiu). Owocem naszych znajomości polskiego środowiska bluesowego była też bardzo sympatyczna wizyta w SAR (w październiku 1983 roku) Martyny Jakubowicz z zespołem (m.in. Andrzej „Misiak” Nowak, Paweł Berger i Marcin Jakobson). Gościliśmy wtedy Martynę na antenie Agencji, w specjalnym programie wieczornym.

 

Moja długoletnia współpraca z Jackiem Tomaszewskim nie ograniczała się tylko do audycji muzycznych i rozrywkowych („Jacenty” był przede wszystkim świetnym publicystą i reporterem, Kierownikiem Redakcji Publicystyki w początkach lat 80-tych), ale właśnie w tych formach radiowych świetnie się uzupełnialiśmy, i właśnie z tą dziedziną naszej wspólnej twórczości wiążą się moje najlepsze wspomnienia.

Osobnym, niezapomnianym rozdziałem „historii muzycznej” SAR-u lat 80-tych była osoba Jacka „Sobiegraja” Sobieraja, wszechstronnie uzdolnionego muzyka: kompozytora, twórcy oryginalnych aranżacji, multiintrumentalisty jak i autora tekstów świetnych piosenek.

Z tego co pamiętam, to Jacek trafił do SAR-u w 1981 roku, razem z kilkoma studentami Studium Aktorskiego przy teatrze „Wybrzeże”. Wcześniej, z „Bazuny”, były już znane jego sympatyczne piosenki: „Pojedź ze mną na biwak” i „Zatańczmy sambę”.  W marcu 1982 roku Jacek poderwał dziewczynę o imieniu Mariola i chciał nagrać piosenkę dla niej. Chętnie zgodziłem się dokonać nagrania, tym bardziej, że było to moje pierwsze doświadczenie w realizacji utworu muzycznego. Tak powstała pierwsza piosenka nagrana przez Jacka w SAR-ze, zabawny utwór: „Polka Tyrolka” (z jodłowanym refrenem: „A ja wolę Mariolę…”). Chociaż  znajomość Jacka z Mariolą wkrótce się skończyła, to jednak jego talent muzyczny i inwencja twórcza rozwijały się błyskawicznie, a „Sobiegraj” na parę lat zagościł w SAR-ze. Były to bardzo owocne lata, obfitujące w niezapomniane wydarzenia muzyczne, których autorem i wykonawcą był Jacek.

Szczególnie aktywny był rok 1982. Wtedy to powstały takie świetne piosenki jak: „Szczęśliwy człowiek”, „Mr Lee”, „Spacer nocą”, „Wieczór”, „Hiszpan”, „Hibernacja” czy „48 hours in 48 towers” (utwór inspirowany osobistym doświadczeniem Jacka – aresztowaniem przez SB na 48 godzin). SAR-owskich nagrań większości tych utworów (firmowanych jako nagrania „Studyjnej Asocjacji Rockowej”) dokonał Piotr „Hans” Brzeziński z moim skromnym współudziałem. W początkach 1983 roku „Hans” dokonał też profesjonalnych nagrań dwóch utworów Jacka („Szczęśliwy człowiek” i „Mr Lee”) w rozgłośni PR Gdańsk. Specjalnie na te nagrania powstał zespół „Barock”, w którym oprócz „Sobiegraja”, zagrali m.in. Krzysiek Baka (perkusista uczestniczący w wielu nagraniach Jacka w SAR), Irek Jankowski (skrzypek, student WSM w Gdańsku) i Marek Baranowski (gitarzysta basowy, ówczesny szef klubu „Żak”).
W jesieni 1982 roku powstał też hit muzyczno-rozrywkowy  SAR-u, pomysłu i autorstwa Jacka przy współudziale Piotra Mielczarka i moim:  przezabawne, słynne nagrania wyimaginowanego zespołu „Rozwolnienie” (utwory: „Idę sam”, „Nie namawiaj mnie do tego” i „Komplikacja”). Wkrótce też nagrałem fikcyjną wersję koncertową: „Rozwolnienie-Live”. Wyszła z tego bardzo dobra parodia twórczości i koncertów ówczesnych „grup nowofalowych”, z „Sobiegrajem” wykonującym wszystkie partie wokalne i instrumentalne, Markiem „Misiem” Grancowskim „prowadzącym koncert” i fikcyjną grupą zagorzałych fanów w postaci kilku SAR-owców „szalejących” w studiu.

Na fali tego pomysłu, w podobnym klimacie, powstały też wtedy utwory: „Dziś nad ranem opuściła nas dziewczyna” i „One egg’s blues” (czyli „Boli mnie lewe jajo …”).

W końcu 1982 roku Jacek skomponował i wykonał kilkanaście piosenek-perełek, które nagrałem specjalnie dla audycji rozrywkowych: „Godzina bez sensu” i „Korba, teatr sanacji”. Z utworów tych najbardziej zapamiętałem „Balladę o Jasiu Głuptasiu i prawdziwej prawdzie”, „Skupową śpiewkę” (z charakterystycznymi „zaśpiewami ludowymi” „Misia” Grancowskiego), „Bez sensu, czyli wyznanie kosmonauty”, „A cóż mi tam”  i „Rondo na temat młodości”. W początkach 1983 roku powstał też „eksperymentalny” utwór „Precyzja” m.in. z wplecionym efektem wybuchu bomby atomowej (nieoficjalny tytuł tego utworu był: „Pokojowa polityka Leonida B.”) oraz cykl bardzo dobrych audycji o muzyce klasycznej: „Pasja według J.S.Bacha, czyli sekrety polihymni”.

Chyba największym przedsięwzięciem muzyczno-literackim lat 80-tych w SAR była „Baśń o stalowym jeżu” (nagrana w 1983 roku), według bajki Jana Brzechwy, z przepiękną muzyką i aranżacją „Sobiegraja”, bardzo dobrze wykonaną przez Jacka i zaprzyjaźnionych muzyków z Wyższej Szkoły Muzycznej, ze świetną, niezapomnianą rolą aktorską Piotra Mielczarka. W założeniu miała być to tylko część pracy dyplomowej Jacka, na zakończenie Studium Przedszkolanek (!), a wyszła piękna bajka muzyczna (nagrana profesjonalnie przez Witka Planutisa i Krzyśka Pietkiewicza, z moją skromną asystą), którą uwielbiały słuchać nie tylko dzieci.
Po tym epizodzie „przedszkolnym” Jacek dostał się na Wyższą Szkołę Muzyczną, którą z sukcesem ukończył. Z okresu jego studiów na WSM pochodzą m.in.  zabawne audycje rozrywkowo-muzyczne ze świetnymi podróbkami gwiazd światowej muzyki, które współtworzył, i w których występował  Imad „Misiu Tunezja” Sassi, student PG z Tunezji. Pierwszą taką audycją była nasza wspólna (Jacka, Imada i moja) produkcja: „Krótka forma muzyczna, czyli premiera w programie naszym, własnym”. Scenariusz tej audycji był oparty na fikcyjnej wizycie w SAR Jean Michel Jarre’a, a głównym punktem było wykonanie „specjalnego” utworu: „Pamiątka z Chin … i z Polski”, doskonałej podróbki-parodii oryginalnego utworu francuskiego artysty.  W podobnym stylu były stworzone przez „Sobiegraja” i Imada zabawne audycje z cyklu: „Star in SAR”, z doskonale podrobionymi gwiazdami: Stevie Wonderem i Charlesem Aznavourem.

Aktywność Jacka „Sobiegraja” Sobieraja w SAR nie ograniczała się tylko do muzyki, ale to własnie przede wszystkim jego świetne, oryginalne i niepowtarzalne muzyczne pomysły i dokonania pozostały chyba wszystkim w pamięci.

Oczywiście twórczość muzyczna na antenie SAR w latach 80-tych to nie był tylko Jacek Sobieraj i polska muzyka bluesowa. Było sporo innych, znaczących i istotnych osiągnięć w tej dziedzinie, z których chciałbym wymienić:

–         Prezentowanie wszystkich nurtów piosenki studenckiej i profesjonalne relacjonowanie różnych festiwali piosenki studenckiej w całej Polsce (Festiwal Krakowski, Bazuna, OPPA, Yapa, Łódźstock, PAKA, „Blyrwa i amory” itp.) – wyspecjalizowali się w tym przede wszystkim Iwona „Papryka” Pietryka i Józek „Kisiel” Kisielewski, ale zaangażowało się w tą działkę wielu SAR-owców, z Waldkiem Płocharskim, Ryśkiem Podporą, Jasiem Strześniewskim, Markiem Grancowskim, Włodkiem Raszkiewiczem, Krzyśkiem Ziętarskim, Wojtkiem Szalkiewiczem i Maćkiem Płocharskim na czele.

–         Muzyka jazzowa na antenie SAR, to przede wszystkim cykl bardzo dobrych audycji, w bardzo specyficznym, pogodnym klimacie: „Okruchy Jazzu”, „Jazz do poduszki” i „Doktor Jazz”, autorstwa Piotra Banacha i Waldka „Winiarza” Winiarskiego, studentów/absolwentów gdańskiej Akademi Medycznej,

–         „Historia muzyki pop”-  bardzo sprawnie i pomysłowo zrealizowany cykl audycji o muzyce lat 60-tych – autorstwa Piotra „Hansa” Brzezińskiego,

–         Cykl „Malarze Impresjoniści” – oryginalne, w specyficznym klimacie audycje Klaudiusza Płatkiewicza,

–         Cykl audycji o muzyce punkowej i nowofalowej autorstwa Igora „Punka” Garnika,

–         „W tanecznych rytmach” – cykl archiwalnych audycji o muzyce tanecznej, autorswa Ryśka.Podpory.

Techniczni wirtuozi

Studencka Agencja Radiowa była postrzegana i oceniana przede wszystkim poprzez tworzony i emitowany program. Ale „programowcy” nie byliby w stanie czegokolwiek „wyprodukować” bez poświęcenia, zaangażowania, pomysłowości i profesjonalizmu Pionu Technicznego, który zawsze stanowił swego rodzaju opokę, na której SAR mógł budować swe osiągnięcia.
Mimo usilnych starań, SAR chyba nigdy nie dysponował nowym, nieużywanym sprzętem nagrywającym i emisyjnym. Finanse Agencji,  „przedsiębiorczość” SAR-owców oraz życzliwość byłych SAR-owców i szefów Działu Technicznego PG, umożliwiały wyposażyć Agencję w sprzęt co najwyżej niewiele używany. Niestety, w końcu lat 70-tych i przez lata 80-te, z finansami na PG było coraz gorzej, co odbiło się również na ograniczeniu inwestycji w sprzęt i sieć radiowęzłową Agencji. Tak więc w miarę upływu czasu sprzęt SAR-wski starzał się i szwankował coraz bardziej.

Z perspektywy lat, mogę śmiało powiedzieć, że tylko dzięki zaangażowaniu, poświęceniu i wręcz geniuszowi technicznemu paru „magików” z Działu Konserwacji, udało się kontynuować twórczość SAR-wską i regularną emisję programów SAR w tym okresie. Grupę tych „sztukmistrzów” tworzyli w owym czasie: Władek „Majster” Ciesielski, Marek „Krakun” Krakowski, Bogdan Kallas i Andrzej „Inżynier” Gorzeń, wspierani przez Witka „Flakona” Planutisa, Krzyśka „Olafa” Pietkiewicza i Witka Bociąga, a w późniejszym okresie przez Maćka Gorzonia.

Szczególnie chciałbym tu podkreślić nieocenione zasługi Władka Ciesielskiego, Głównego Konserwatora SAR latach 1983-1989. To głównie dzięki wielkiemu osobistemu zaangażowaniu, poświęceniu, inwencji twórczej i dużej wiedzy technicznej „Majstra”, wiekowy sprzęt SAR-owski i sieć radiowęzłowa SAR przetrwały lata 80-te w stanie używalności. Nieoceniona była też pomysłowość i zaangażowanie ś.p. Marka Krakowskiego (Zastępcy Redaktora Naczelnego d/s Technicznych w poczatkach lat 80-tych), Bodgana Kallasa (następcy Marka na pozycji Naczelnego Technicznego) oraz Andrzeja Gorzenia, który nieprzypadkowo nosił zaszczytny pseudonim „Inżynier”.

Większą część pionu technicznego stanowił zawsze Dział Realizacji i Emisji, grupa wirtuozów w dziedzinie realizacji dźwieku, bez których byłoby niemożliwe profesjonalne nagrywanie i emitowanie programów SAR. Również w latach 80-tych dział ten tworzyła grupa bardzo silnych indywidualności-entuzjastów, perfekcjonistów w swoim fachu. Realizatorzy, dysponując mocno ograniczonymi możliwościami wiekowego sprzętu SAR-owskiego (ktoremu daleko było do ówczesnych najnowszych osiągnięć techniki), dokonywali często cudów nagrywając skomplikowane audycje i emitując złożone programy, czy też dokonując profesjonalnych nagrań muzycznych. Zawsze można było liczyć na ich zaangażowanie, cierpliwość i pomysłowość w realizacji różnych form radiowych. Często – poprzez swoją inwencję,  oryginalne pomysły, propozycje i rady – faktycznie byli współautorami i współtwórcami realizowanych audycji i programów. Zresztą część nominalnych „technicznych” udzielała się też aktywnie i z sukcesami w działce programowej (i vice versa).

Z tego okresu, z Działu Realizacji i Emisji, szczególnie zapadli mi w pamięci:.

–         Krzysiek „Olaf”/„Jolo”/ „Oliva” Pietkiewicz – Szef Działu Realizacji i Emisji w początkach lat 80-tych, profesjonalista i perfekcjonista,  zawsze starał się trzymać bardzo wysoki poziom realizacji,

–         Witek „Flakon” Planutis – bardzo pomysłowy, świetny realizator, omnibus (udzielał się też aktywnie w działce „programowej”), można było zawsze liczyć na jego zaangażowanie i poświęcenie,

–         Marek „Krakun”/”Krakus” Krakowski – zawsze spokojny, opanowany i życzliwy; bardzo dobry realizator,

–         Bogdan Kallas – świetny i bardzo solidny realizator, zawsze służący radą i pomocą, bardzo zaangażowany w prace pionu technicznego,

–         Piotr „Hans” Brzeziński – profesjonalista w swoim fachu – świetny realizator, zawsze poszukujący nowych, oryginalnych rozwiązań, również aktywny i twórczy w Redakcji Muzycznej,

–         Seweryn „Sewer” Walentynowicz – bardzo dobry, zaangażowany i zawsze źyczliwy realizator, „naczelny bluesman SAR”, aktywny również w działce „programowej”,

–         Witek Bociąg – świetny realizator, bardzo zaangażowany w prace całego pionu technicznego,

–         Piotr „Osin” Osiński – bardzo dobry, zaangażowany i sprawny realizator,

–         Maciek „Dyrekcja” Linke – szef Taśmoteki SAR i dobry realizator, skutecznie stał na straży porządku w Taśmotece,

–         Heniu Pielesiak – sumienny, zaangażowany realizator i emisant,

–         Mariusz „Niuniek” Pawlik – realizator, który udzielał się też w działce „programowej”,

–         oraz: Arek „Chomeini” Chomicki, Maciek Płocharski, Paweł Siedlecki, Arek Hereta i Krzysiek Borowy.

Swego rodzaju „rodzynkami” w Dziale Realizacji i Emisji były przedstawicielki płci żeńskiej. Tradycje Madzi Nowickiej kontynuowały w owych czasach m.in. Ewa Mechlińska-Kallas i Mirka Ostrowska.

 

„Programowcy” z lat 80-tych

Duży, znaczący rozdział w historii SAR tamtego okresu, to wspominany już przeze mnie Rysiek „Podpór” Podpora – Zastępca Redaktora Naczelnego d/s Programowych w latach 1981-83, Kierownik Redakcji Literackiej w latach 1980-81. Był perfekcjonistą we wszystkich formach radiowych, specjalizował się w świetnych audycjach literackich, ale również był bardzo dobrym reporterem i publicystą, bardzo dobrym lektorem i aktorem, specjalistą od piosenki studenckiej i innych form muzycznych, a także wniósł bardzo duży, znaczący wkład w dziedzinie twórczości rozrywkowej SAR.

O Tomku Zielskim, Jacku Tomaszewskim, Jacku Sobieraju, Piotrze Mielczarku, Waldku Piotrewiczu i Jurku Balcerowiczu wspominałem wielokrotnie przy okazji różnych dokonań z tego okresu. To były osoby, które wniosły znaczący wkład w osiągnięcia SAR-u tamtych lat. Ze swej strony mogę tylko dodać, że współpraca z nimi była dla mnie bardzo ekscytująca i owocna oraz obfitowała w niezapomniane chwile i zdarzenia.

 

 

W latach 1983-85  pełniłem funkcję Zastępcy Redaktora Naczelnego d/s Programowych. Postawiłem sobie wtedy za cel większe urozmaicenie programu SAR  Starałem się też zdopingować wszystkich ówczesnych SAR-owców do bardziej regularnej i intensywnej działalności i twórczości. Czy mi się to udało? Niech ocenią to inni. Żałuje jedynie, że w pełnej realizacji tych celów przeszkodził mi paromiesięczny pobyt w szpitalu w tym okresie. W każdym razie, w tym czasie bardziej uaktywniło się wielu ówczesnych SAR-owców, a kilku nowych udanie zadebiutowało.

Z całego okresu lat 1982-86, oprócz osób wymienionych już powyżej, najbardziej zapamiętałem:

–         Karolinę „Czubatą” Malendę-Raszkiewicz – debiutowała robionym z pasją i bardzo sprawnie „Studenckim Magazynem Sportowym”, potem tworzyła i bardzo aktywnie udzielała się we wszystkich działkach programowych, świetny głos radiowy, duży, znaczący kawałek historii SAR lat 80-tych,

–         Iwonę „Paprykę” Pietrykę – bardzo duży, znaczący rozdział historii i dokonań SAR-u lat 80-tych, bardzo zaangażowaną zarówno w tworzenie programu  jak i organizowanie „życia” SAR w tamtych latach,

–         Marka „Misia” Grancowskiego – bardzo pomysłowego i bardzo zaangażowanego we wszystkie działki programowe, duży udział w osiągnięciach Redakcji Rozrywki, spory wkład w dokonania SAR-u lat 80-tych,

–         Małgosię „Matkę” Wiśniewską-Podporę – bardzo aktywną w ramach Redakcji Literackiej, ale również udzielajacą się w innych działkach „programowych”, bardzo dobrą wykonawczynię ról w wielu słuchowiskach,

–         Piotra Banacha – jedną z najbardziej aktywnych osób w  Redakcji Muzycznej w tamtych latach, zawsze pogodnego, życzliwego i pomocnego,  SAR-owca z przekonania,

–         Jasia Strześniewskiego – bardzo aktywnego i zaangażowanego SAR-owca z tamtych lat, zawsze optymistycznego i życzliwego , zapadł mi w pamięci przede wszystkim jako twórca cyklu świetnych felietonów: „Moje rozmowy z K.” oraz m.in. bardzo dobrej audycji o Jasiu „Kyksie” Skrzeku,: „Blues to jest fajna sprawa” (nagrodzonej na przeglądzie audycji muzycznych we Wrocławiu),

–         Mariusza „Bayera” Beyrowskiego – Zastępcę Redaktora Naczelnego d/s Programowych od 1985 roku i Redaktora Naczelnego od roku 1988, rozpoczynał pracę w SAR w początku lat 80-tych, i już wtedy dał się poznać jako bardzo dobry, błyskotliwy reporter i publicysta, oraz osoba bardzo zaangażowana we wszystkie działki programowe,

–         Włodka Raszkiewicza – od początku dał się poznać jako rasowy radiowiec, bardzo dobry reporter i publicysta, bardzo zaangażowany w tworzenie wszystkich form radiowych w SAR,

–         Krzyśka „Ziutka” Ziętarskiego – bardzo aktywnego i pomysłowego, omnibusa, tryskającego nowymi, oryginalnymi pomysłami, „szalonego” reportera, publicystę, realizatora i nie tylko, m.in. twórcę chyba pierwszego video clipu SAR-owskiego z utworem Jacka Sobieraja: „Idę sam” (z nagrań grupy „Rozwolnienie”) i realizatora nagrań zespołu „Taxi Band A”,

–         Jurka Zimińskiego – bardzo dobrego publicystę, autora świetnych, celnych felietonów,

–         Józka „Kisiela” Kisielewskiego – zapamiętałem jego przede wszystkim jako świetnego specjalistę od piosenki studenckiej, którą w oryginalny sposób prezentował na antenie SAR,

–         Krzysia Woźnowskiego – twórcę m.in. magazynu elektryków „Megawat”, zawsze życzliwego i pomocnego, dysponującego bardzo dobrym głosem radiowym,

–         Romę Kaczmarek-Linke – Kierowniczkę Redakcji Literackiej, bardzo dobrą specjalistkę w dziedzinie audycji i programów literackich,

–         Asię Pacanę – bardzo aktywną i zaangażowaną w różnych działkach programowych SAR, bardzo dobry głos radiowy,

–         Marka „Gajowego” Gawina –aktywnego przede wszystkim w Redakcji Muzycznej, również dobrego, solidnego  realizatora,

–         Marka Szymańskiego –  sprawnego, dobrego programowca jak i sprawnego realizatora, m.in. aktywnie udzielającego się w Programach Sobotnich,

–         Olę Dorosz – bardzo aktywną przedstawicielkę zawodu aktorskiego w SAR, studentkę / absolwentkę Studium Aktorskiego przy teatrze „Wybrzeże”,

–         Igora „Punka” Garnika – aktywnego w Redakcji Muzycznej oraz dobrego realizatora,

–         Wieśka „Szkodnika” Makowskiego – zapalonego SAR-owca na wysuniętej placówce w Toruniu.

Oprócz tego pojawili się i aktywnie tworzyli program SAR w tym okresie m.in.: Ewa Ponarad, Ela Pacyna, Ewa Wilk, Bożena „Żółta” Leszczyńska-Maksymczuk, Małgosia Bociąg, Bożenna Kamińska, Kasia Orłowska-Walentynowicz, Waldek „Winiarz” Winiarski, Imad Sassi, Klaudiusz Płatkiewicz, Wojtek Szalkiewicz, Jacek Naliwajek, Artur Bogoryja-Zakrzewski, Jarek Łach, Leszek Mazur, Jasiu Niemaszek, Bogdan Wacławik, Krzysiek Piotrowiak i Mirek Bieliński.

Moje SAR-owskie „ostatki”

W początkach 1986 roku wyprowadziłem się ze SAR-u. Od tego momentu zrobilem parę audycji „z doskoku”, m.in. wspólnie z Jurkiem Balcerowiczem, wspomnianą już archiwalną audycję, nagrodzoną na przeglądzie „Przestwóra” w Szczecinie: „Tak, ale czyż mogłaby tego dokonać maszyna parowa”.  Ostanią moją audycją SAR-owską był, wpomniany już wcześniej, archiwalny magazyn „Kornik Od(g)rodzony”, zrealizowany w maju 1988 r.

Rok później, w maju 1989 r.,  ponownie pojawiłem się w SAR-ze, ale tym razem jako realizator audycji wyborczych „Studia Solidarność’”.  Bylem też autorem felietonów aktualnych na użytek tych programów. Wszystko to nagrywaliśmy w SAR-ze. Audycje te były następnie emitowane na antenie Polskiego Radia Gdańsk. Trzon ekipy tworzącej gdańskie „Studio Solidarność” stanowili oczywiście SAR-owcy, z Elą Pietkiewicz, Bożeną Leszczyńską-Maksymczuk, Kasią Brodziak-Nowicką, Wojtkiem Szalkiewiczem, Włodkiem Raszkiewiczem i Jackiem Naliwajkiem na czele.

Kontynuacją tych programów wyborczych był „solidarnościowy” „Gdański Magazyn Niezależny”, który tworzyło to samo grono ludzi, i który częściowo zgrywaliśmy również w SAR-ze. Ostatnie wydanie magazynu zrealizowaliśmy w poczatkach 1990 roku. Wtedy to ostatni raz byłem w SAR-ze…

Garść SAR-owskich refleksji

 Dziś wieczorem przez dwa piętra

Rozkręcali „antyskręta” …

                    Autor:  R. Podpora, fragment wiersza z „Czarnej Księgi SAR”

To oczywiście fragment opowieści o odratowywaniu taśmy, która wyskoczyła z reduktora, i z której zrobił się taki „kalafior” (zwany też „kaczanem”), że nie można było jej odratować przy pomocy tzw. „lamersówki”, specjalnego reduktora SAR-owskiego o zmiennej, ustawialnej średnicy. W takiej sytuacji, jedyną metodą było gremialne, wspólne „rozkręcanie antyskręta”, czyli rozsupłanie taśmy – najlepiej poprzez długi korytarz akademika, albo wyrzucając ją przez okno lub też przez parę pięter, w dół klatki schodowej.

To przede wszystkim wspólna praca, zabawa i wspólne tworzenie z pasją  nowych rzeczy były siłą napędową Studenckiej Agencji Radiowej i stanowiły o jej istnieniu.

 

Zapał, zaangażowanie i przywiązanie do SAR

Te cechy były bardzo powszechne wśród SAR-owców.
Na przykład na porządku dziennym była pełna poświęcenia, gremialna praca nad audycjami po nocach, do świtu, nieraz w niecodziennych warunkach, tak żeby nagrania wyszły jak najlepszej jakości czy wyemitować program na czas. Również osoby z Działu Konserwacji często spędzały nocki nad skomplikowanymi i czasochłonnymi naprawami sprzętu.
Inny przykład to remonty i modernizacje SAR-u, które wykonywane były zwykle  własnym sumptem, według własnych projektów, zawsze w czynie społecznym.

Wielokrotnie audycje robione były przez bardzo przywiązanych do SAR-u „weteranów”, którzy w tym celu byli gotowi przyjechać do Gdańska z drugiego krańca Polski (np. Jurek Balcerowicz przyjeżdżający aż ze Śremu aby nagrywać audycje).

Uniwersalność

Wielu SAR-owców było prawdziwymi omnibusami: reporter, autor tekstów i audycji, wykonawca/aktor, spiker, reżyser, realizator i emisant.

Ta uniwersalność i samowystarczalność, wymuszana niekiedy przez różne okoliczności,  pozwalała efektywnie kształcić np. przyszłych bardzo dobrych dziennikarzy, realizatorów, czy też szefów stacji radiowych.

„Zabawa” z dźwiękiem

„Obróbka” dźwieku opanowana była przez SAR-owców do perfekcji. Pierwsze z brzegu przykłady to m.in.:

  • Profesjonalne nagrania róźnych grup muzycznych w SAR, nie tylko grup studenckich.
  • Perfekcyjne mix-y, montaż dźwięku i sztuczki realizatorskie, takie jak np. „wejścia z miarki”.
  • Pomysłowo nagrywane w studio, unikalne „efekty dźwiękowe”, jak np. „efekt wynurzania się samolotu z wody i kołysania się na falach”, „uderzenia rekina o kadłub statku”, „ścinanie i odgłos spadającego drzewa”, „załadowanie pistoletu maszynowego” czy „efekt koszenia kosą”.
  • Perfekcyjne „imitacje dźwiękowe”. Przykładem może być wspomniany już wcześniej fikcyjny koncert fikcyjnej grupy „Rozwolnienie” (multiinstrumentalista Jacek Sobieraj) nagrany w całości w studiu SAR. Osobiście parokrotnie miałem niezły ubaw, gdy moi koledzy spoza Agencji z przejęciem puszczali mi kasety z „unikalnym nagraniem koncertowym kultowej grupy „Rozwolnienie”” …

Oczywiście zdarzały się też techniczne „bzdety” (realizatorskie, montażowe lub emisyjne) oraz tzw. „hefty” (co donosiło się raczej do kiepskiej audycji lub programu). Ale zawsze takie „kwiatki” były bezbłędnie wychwytywane i ganione przez Kolegium SAR, co pozwalało ciągle podnosić poziom merytoryczny oraz poziom realizacji i emisji audycji i programów SAR.

 

SAR-owiec potrafi

Pomysłowość i umiejetność znalezienia się w każdej sytuacji, to były cechy, które charakteryzowały wielu SAR-owców. A oto parę przykładów na potwierdzenie tezy, że „SAR-owiec potrafi”:

–         W lipcu 1980 roku, w Chełmie, odbyło się spotkanie „aktywu młodzieżowego” z Edwardem Gierkiem, na które udało się wyjechać ekipie SAR-owskiej w składzie: reporter Tomek „Zielsiu” Zielski i ja jako techniczny. Miasto było oczywiście odpicowane, z przysłowiową „trawą malowaną na zielono”. Po oficjalnej naradzie miała miejsce ”spontaniczna” dyskusja wąskiego grona młodzieży z I Sekretarzem KC PZPR, na którą udało nam się sprytnie wkręcić, myląc parę linii ochroniarzy i bramkarzy.

Ja podsunąłenm mikrofon pod nos Gierka, a Tomek zadał jemu pytanie:

”Czy towarzysz zdaje sobie sprawę, że miejsca które odwiedza są wcześniej odpowiednio przygotowywane na takie „niespodziewane” wizyty?”
Na to wyrwał się Sekretarz z Chełma: „Ale u nas tak nie jest!”
”Tu też. Chełm również jest odpicowany towarzyszu.” przytomnie zripostował ”Zielsiu”.

Wywołało to konsternację, z której Gierek wybrnąl jakimś żartem. Efektem tego zdarzenia była interwencja wprost z Komitetu Centralnego w gdańskim Komitecie Wojewódzkim i na Politechnice Gdańskiej. Do poważniejszych reperkusji nie doszło, gdyż miesiąc później miały miejsce wydarzenia z sierpnia’80.

–         Świetne „podszycie się” pod regularną emisję Programu III Polskiego Radia na Prima Aprilis, 1 kwietnia 1981 roku, z „Muzyczną pocztą UKF” (perfekcyjny Jasiu Niemaszek jako Piotr Kaczkowski), „Polityką dla wszystkich” (Tomek Zielski i Jacek Tomaszewski w rolach Karola Szyndzielorza i Jacka Kalabińskiego), „Wiadomościami z kraju i ze świata” (bardzo dobra parodia redaktora Papaja w wykonaniu Wojtka „Nowaka” Nowickiego) i ze świetnym Piotrem Mielczarkien w roli „spikera dyżurnego Programu III PR”. Pamietam, że te podróbki były na tyle perfekcyjne, że nie połapali się w nich nawet zaprzyjaźnieni z SAR studenci z DS 6.

–         Nagrania koncertów były robione przez ekipy SAR-owców często w niecodziennych warunkach. Z moich czasów pamiętam „nielegalne” nagranie koncertu grupy „Budgie” w hali Olivia. Menadżer grupy nakrył nas na tym fakcie i nawet zarekwirował nam taśmę. Ale dzięki sprytowi SAR-owców dostał czystą taśmę, a ta z nagraniem ocalała i była wyemitowana jeszcze tego samego dnia na antenie SAR (oczywiście dalej jej nie rozpowszechnialiśmy).

SAR doskonałą szkołą …

Szkoła profesjonalnego dziennikarstwa:

  • Wielu późniejszych świetnych dziennikarzy (z Andrzejem Dziedzicem, Andrzejem Mielczarkiem, Krzysztofem Bartnickim i Mirą Urbaniak na czele) uczyło się skutecznie tego fachu w SAR-ze.
  • Szkoła profesjonalnej realizacji dźwięku:
  • Cały zastęp znanych realizatorów, którzy nauczyli się tej sztuki w SAR, z Waldkiem Walczakiem, Piotrem Brzezińskim i Andrzejem Bylickim na czele.
  • Oczywiście SAR był też doskonałą „szkoła życia”:
  • Burzliwe Kolegia SAR, imprezy, dyskusje „po świt”, wpólne wyjazdy na festiwale, „Choinki”, wspólne wyjazdy do Baby Jagi i na zimowiska,
  • Lubiliśmy się i kłóciliśmy się ze sobą (patrz np. wpisy w Czarnej Księdze), ale wszyscy działaliśmy wspólnie i tworzyliśmy zgraną społeczność SAR-owską, w której skład wchodzili nie tylko studenci Politechniki Gdańskiej, ale również z Uniwersytetu Gdańskiego, Akademi Medycznej, Wyższej Szkoły Muzycznej, Studium Aktorskiego przy teatrze „Wybrzeże” i Wyższej Szkoły Morskiej,

  • Czas spędzony w SAR-ze, to było doskonałe przygotowanie do samodzielnego życia, a przy tym ukształtowanie zdrowej świadomości  politycznej i demokratycznej.

I to by było na tyle …

Czasy SAR-owskie zawsze będę wspominał z wielkim sentymentem. Było to niepowtarzalne doświadczenie życiowe, pełne niezapomnianych zdarzeń, przeżyć i wzruszeń. Jak wielu byłych SAR-owców, mogę powiedzieć, że był to najbarwniejszy, najpiękniejszy i niezapomniany okres mojego życia.

Ryszard Ślesiński

26 kwietnia 2002 r.