Studencka Agencja Radiowa

Studencka Agencja Radiowa

65 lat

Stanisław Szczerek


SOJUSZNICY SAR-u –  STPG „Kabaret PI”

W Y K O P A L I S KA

Na okładce pewnej płyty wydanej w bardzo elitarnym nakładzie, znalazł się następujący tekst: „W mrocznych piwnicach urzędu, za aparaturą do destylacji, walała się rolka taśmy. Przypadkowo natknął się na nią nasz poszukiwacz prawd oczywistych. Przedstawiamy tę taśmę bez komentarza, gdyż po jej nierozważnym przesłuchaniu ręce nam opadły, mimika stężała, oczy wysłupiły, wargi spierzchły, nogi ugięły a gardła zaschły. Jakich że to manipulacji dopuszczano się dla zawładnięcia duszyczkami i rozumkami wesołej braci studenckiej. Ckliwość, naiwność, lirykę i prymitywne aluzje usiłowano nieudolnie przeciwstawić piosence turystycznej, zwanej obecnie biesiadną”.

Ten tekst nieznanego autora, najprawdopodobniej Jerzego Ździebełki-Jankowskiego, wymaga to oddzielnych badań, można uzupełnić zdaniem: dobrze, że przemiany jakie zaszły w naszym kochanym kraju, ukróciły wspomaganie przez ZSP takich form aktywności studenckiej jak teatr, kabaret, prasa studencka, konkursy poetyckie, kino dyskusyjne. Przełamano te dekadenckie tendencje słuszną likwidacją KSW „ŻAK”, na dobrej drodze jest też sprawa likwidacji klubu „Kwadratowa”. W epoce techno, disco, kina familijnego w telenowelach, internetu i internacjonalizacji, oraz wykwintnej kuchni Mc Donalda – rozrywki zmierzające do rozwoju ducha wydają się całkiem nie na miejscu. Przeszkadzają, jeżeli nie rozbijają proces unifikacji, uniformizacji, uniwersalizacji, utylitaryzacji jednostki społecznej.

Wracam do spraw zasadniczych, czyli początku. Będę starał się objaśnić cytat z okładki wspomnianej płyty, której historia jest nie do końca jasna, a tym bardziej definitywnie zamknięta.

Śmierć Jerzego Ciepielowskiego – Ciepiela tak niespodziewana przez swą przypadkowość, tak tragiczna przez okoliczności, spowodowała spotkanie grupy przyjaciół z dawnego Studenckiego Teatru Politechniki Gdańskiej „Kabaret ?”. Najpierw na uroczystościach pogrzebowych, potem na wieczorze wspomnień. O Jerzym, o naszej młodości, o naszym teatrzyku. Kiedy rano opuszczaliśmy okolice Jasła, zieloność bieszczadzkich gór uspakajała nasze oczy. Nie uspokoiła lęków, że następne nasze spotkanie może być spowodowane…..

Tego nikt głośno nie miał odwagi powiedzieć. Ciężką ciszę przerwał pomysł organizowania sporadycznych spotkań. Potem ktoś powiedział, trochę żartem, że czas zabrać się za pisanie wspomnień, potem…

Po czterech miesiącach, w październiku 1999 roku w domu Edwarda Licznerskiego jeszcze raz żegnaliśmy Jurka Ciepielowskiego. Wspominając, opowiadając, inicjując, przywracając. Wszystko to wydawało się jednak ulotne, było chwilą, nastrojem, żalem. Wtedy przeszła przeze mnie taka „metafizyka”, że gdyby niespodziewanie na tym spotkaniu zjawił się „Ciepiel”, to zapewne nie byłby zadowolony z naszego smutku. Wolałby dowcip, greps, jakieś „opowiadanko” nieprawdziwe, lecz ciekawe. Parę tygodni później powstał zarys pomysłu na sztambuch do wspomnień naszych z czasów mrocznych, acz rzeczywistych, czasów młodej aktywności poszukującej odrobiny radości raz poważnej, raz niepoważnej, zawsze jednak płynącej z potrzeby bycia razem z innymi, podobnymi, dla innych, podobnych, którzy chcą uczestniczyć, bawić się, przeżywać, posłuchać wiersza, muzyki, piosenki….

Chcąc wzmocnić siłę wspomnień moich przyjaciół zacząłem poszukiwać materialnych dowodów naszej twórczości. Zawędrowałem w miejsce w którym upłynęło moje dzieciństwo i młodość. Wrzeszcz. Okolice lodziarni „Eskimos”, targowiska i….domu studenckiego nr 16.

Młoda recepcjonistka wyznała, że hasło SAR niewiele jej mówi, ale może kierowniczka.

Kierowniczka rzeczowo próbowała streścić wspomnienia swojej poprzedniczki o końcu działalności tego studenckiego radia. Opowiadała o jakichś kartonach rozłożonych miedzy piwnicą a łącznikiem. Przejrzała notes i dała telefon do pana na Politechnice, który coś powinien wiedzieć. Pan na Politechnice, nazwisko im umknęło, wiedział, że sprawa archiwum po SAR  jest ciągle otwarta – ze leży gdzieś w okolicach Rektoratu. A jeżeli tam leży to zapewne najwięcej może o tym wiedzieć pan Jerzy Kulas.

Pan Jerzy ! Poczułem, że jestem blisko. Miłe ciepło uderzyło mi do głowy. Ale tylko na chwilę. Pan Jerzy z całą życzliwością jaką zawsze odnosił się do „Ciepiela” i wszelkich inicjatyw innych weteranów, skierował mnie do pana Piotra Jagielskiego – członka kierownictwa Radia Gdańsk S.A. , człowieka niegdyś w SAR, który może obecnie coś wie, bo być może się tym interesuje, niewykluczone że natrafił, itp., itd.  Nie wyglądało to optymistycznie, ale nie było wyjścia. Trzeba było spróbować. Najtrudniejsze okazało się sforsowanie barykad, jakie w poczuciu misji tworzą sekretarki swoich szefów.

Pan Piotr Jagielski, jak każdy dobry menedżer szanujący czas, swój czas i czas rozmówcy, oszczędzał słowa, ale słowa te były wielkiej wagi. Dawał nadzieję. Prosił o ponowny telefon za dziesięć dni. Za dziesięć dni powiedział, że od trzech dni czeka na mnie na portierni Radia Gdańsk, coś co mnie zapewne zainteresuje. Zainteresowało do bólu i łez ! Bólu wspomnień i łez radości, że mogłem posłuchać. Mogłem słuchać doskonale zachowanego nagrania, prawdopodobnie z 1964 roku. Nagrania wykonanego w Studenckiej Agencji Radiowej.

„O kabarecie i programie „Droga” opowiadał, jak zawsze rezolutnie, Ciepiel. Wiadomo mim”. To kolejny cytat z okładki płyty, która powstała z ocalałych materiałów. Nagranie zawierało piosenki, skecze, wspomnienia. Głosy ludzi tworzących ten zespół. Nagranie to powstało, dzięki temu, że istniał kiedyś SAR, że istniał niegdyś STPG „Kabaret ?”.

Dwa oddzielne, nieistniejące już byty wydały materialny dowód, który będzie można wnukom przekazać, na to że nie marnowaliśmy życia na zdobywaniu, z różnym skutkiem, wiedzy, sławy i pieniędzy. Że nasza młodość, w tych mrocznych, jak się dziś mówi, czasach, dawała też możliwość zajmowania się czymś nieważnym, lecz miłym, że chcieliśmy przede wszystkim być, a nie tylko mieć.

Myślę, że grupa byłych członków STPG „Kabaret ?” nie jest jedyną zainteresowaną  zachowaniem w dobrej kondycji archiwaliów dawnej Studenckiej Agencji Radiowej. Zapewne żyje spore grono osób, które nie tylko tworzyło z myślą o audycjach SAR-owskich.

Zbiory archiwalne z pewnością dokumentują inne przejawy i formy życia studenckiego ostatniego czterdziestolecia. Nie przesądzając o wartości tych materiałów dla badań socjologicznych, z pewnością mają one wartość sentymentalną, wartość dawnych przyjaźni, wartość więzi z Alma Mater. To ważny, choć może nie do końca ceniony, dorobek Politechniki Gdańskiej, w jej stuletniej historii.

Miało być żartobliwie a zrobiło się poważnie. Przyznam, że grupa przyjaciół „Kabaretu ?” liczy na dalsze ślady swej działalności, które być może znajdują się w jeszcze nie do końca przewertowanych szpulach magnetofonowych. Mamy jeszcze trochę czasu. Może doczekamy.

Kończąc pragnę podziękować Mietkowi Serafinowi, który z wielkim zaangażowaniem wydeptuje liczne ścieżki prowadzące do zachowania śladów SAR, depcze u ludzi znaczących i takich jak niżej podpisany. Czasem trafi na bolesny odcisk, czasem na niniejszy, błahy tekst.

Jednak dzieło odtworzenia prowadzi. Powodzenia Mieczysław !

Podpisał: Stanisław Szczerek – STPG „Kabaret PI”