Grodź Wilhelm, „Willi”
W 1963 r. otrzymałem indeks Wydziału Łączności i zamieszkałem w DS. 16. Akademik ten różnił się od innych tym, że było w nim niemal zawsze więcej ludzi niż oficjalnie zameldowanych, a to za sprawą Studenckiej Agencji Radiowej. „Sarowcy” – to studenci różnych wydziałów, głównie Politechniki, tworzący grupę ludzi, których porwała pasja radiowca.
Od zawsze fascynował mnie teatr, a że nadarzyła się okazja, więc zacząłem pracować w „Klubie Miłośników Teatru”. Był to czas, kiedy każde trzecie przedstawienie nowej sztuki w Teatrze Wybrzeże było premierą studencką. Zazwyczaj były to minimum dwie premiery miesięcznie. No i tak jakoś niejaki Długi Jasiek Lankiewicz sprowokował, że napisałem coś o teatrze. Nagraliśmy to i „poszło w programie”, a potem, nie wiem jak i kiedy, byłem już jednym z tych pasjonatów, dla których SAR był jedynym wentylem emocji. Byłem odpowiedzialny za Redakcję Literacką. Była to odpowiedzialność „paskudna”, ponieważ trzeba było zrobić określoną ilość audycji.
Miałem szczęście, ponieważ trafiłem na grupę ludzi wesołych. Prawdopodobnie pomógł nam też czas gdyż akurat wtedy organizowano pierwsze Neptunalia, a że zabawy nigdy dość zaczęliśmy organizować własne „…nalia”, np. babinalia (Dzień Kobiet). Wśród „sarowców” były osoby, które zajmowały się jednocześnie pisaniem tekstów dobieraniem muzyki jak i montowaniem audycji. W takich kilku rolach występował m. in. Krzysiek Madejski. W przydzielonych pomieszczeniach SAR-u było ciasno więc w pokoju 402a i 508 zbierała się grupa nieformalna Nalistów, wśród których byli między innymi Halina Czernik, Ewa Polkowska, Danka Strychrska, Bogusława Walnik, Jan Lankiewicz, Roman Ogórkiewicz, Zbyszek Mówka, Witek Godzwon, Jurek Nizio, Poldek Szymański, Wojtek Andruszkiewicz, Boguś Maśnicki, Krzysiek Madejski i inni, których z powodu „zęba czasu” nadgryzającego moją pamięć nie wymieniłem, za co serdecznie przepraszam. Zespół ten był w stanie zrobić audycję samodzielnie, ponieważ byli to tekściarze, muzycy i technicy. Byli to ludzie, którzy bez względu na porę dnia czy nocy potrafili uruchomić studio aby audycja mogła być nagrana. Niezależnie od wspólnych audycji powstawały ciekawe słuchowiska autorstwa Haliny Czerniak, Danki Strycharskiej i wiecznie zapracowanej Ewy Polkowskiej.
SAR stworzyła klimat, który pozwolił wyrwać się z „szarzyzny” tamtych lat. Audycje tworzone przez studentów i dla studentów mówiły swojskim językiem, „bez nadęcia”. Niewątpliwie uszedł on uwadze odpowiednim władzom dzięki czemu nie było tu typowego, jak na tamte czasy „prania mózgów”. Była bliska swoim słuchaczom, ponieważ obca jej była indoktrynacja. Nie dawała żadnych profitów a zabierała czas, ale panująca tam atmosfera rekompensowała wszystko. Każdy mógł tam realizować swoje pomysły. Każdy też był tam tak długo jak chciał lub mógł i nie robiono mu wyrzutów kiedy odchodził.
Atmosfera tamtych dni jest dzisiaj trudna do opisania. I tak jak stare kabarety, które działały w Gdańsku, np. Bim- Bom, Co- To czy „p” teraz być może nie przemawiają do widza, tak trudno też jest obecnym pokoleniom przekazać nasz zapał do pracy naprawdę społecznej, a traktowanej jak wspaniałą zabawę.
Żal tylko tych, którzy odeszli daleko tak jak SAR.